Pan Dariusz z Lublina dał schronienie czterem matkom z Ukrainy i ich dziewięciorgu dzieci. Wniosek o wsparcie (40 zł dziennie za osobę) złożył na początku kwietnia. Pieniędzy nie otrzymał do dziś.
– Przecież nie wyrzucę tych ludzi na bruk, a jest coraz ciężej – przyznaje pan Dariusz z Lublina, który dał schronienie czterem matkom z Ukrainy i ich dziewięciorgu dzieci.
Wniosek o rządowe wsparcie złożył na początku kwietnia. Do dziś żadnych pieniędzy nie dostał. – Ani za marzec, ani za kwiecień – precyzuje. – Nie rozumiem dlaczego to wszystko tak opornie idzie. Wiele osób, które pomagają, nie będzie mogło sobie na to w dłuższej perspektywie pozwolić. Przecież wkrótce dostaniemy większe rachunki za prąd, gaz czy za wodę. I co wtedy?
Ustawa daje miesiąc
Pan Dariusz nie jest wyjątkiem - w podobnej sytuacji jest wiele osób, które starają się o rządowe rekompensaty. Do tej pory wypłatę świadczeń otrzymał zaledwie co czwarty wnioskodawca.
Do czwartku wnioski o świadczenie dla osób zapewniających dach i wyżywienie uchodźcom z Ukrainy złożyło 6,1 tys. mieszkańców naszego regionu. Według danych Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego z 19 kwietnia z bezpłatnych noclegów w prywatnych mieszkaniach skorzystało jednak znacznie więcej, bo 29 tys. Ukraińców. Wojewoda lubelski podkreśla, że na ten cel przekazał samorządom 44,2 mln zł.
– To środki, które fizycznie są już na kontach gmin – zapewnia wojewoda Lech Sprawka. – Co prawda ustawa daje samorządom na wypłatę miesiąc od złożenia wniosku, ale ja podczas każdego spotkania z samorządowcami zwracam uwagę na to, żeby sprawnie przekazywać te pieniądze – dodaje.
Kto wypłaca, a kto dopiero zacznie
W samym Lublinie do środy złożono blisko 1300 wniosków o świadczenie.
– Do tej pory rozpatrzono około 300 pism, wszystkie pozytywnie. Pierwsze wypłaty na rzecz wnioskodawców zostały zrealizowane w ubiegłym tygodniu, wypłacono świadczenia dla 22 wniosków. Obecnie przygotowujemy kolejne listy wypłat – informuje Anna Czerwonka z biura prasowego Ratusza. Zapewnia, że pieniądze są wypłacane „bez zbędnej zwłoki”.
Pieniądze może dostać nie tylko osoba będąca właścicielem mieszkania, w którym przyjmuje uchodźców z Ukrainy.
– O świadczenie może starać się osoba dysponująca tytułem prawnym do lokalu, czyli m.in. umową najmu – zapewnia nas Czerwonka. – Potwierdza to interpretacja przepisów MSWiA, która wpłynęła do Urzędu Miasta Lublin.
Wypłat nie rozpoczął jeszcze Chełm, gdzie złożono 370 wniosków na łączną kwotę 1,5 mln zł. Poszło o kwestie proceduralne związane z wpisaniem pieniędzy od wojewody do planu wydatków Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Miasto pierwotnie chciało zrobić to w drodze uchwały radnych, co jest rozwiązaniem czasochłonnym. Ustawa umożliwia szybszą ścieżkę – za pomocą zarządzenia prezydenta, burmistrza lub wójta. Taki dokument miał zostać podpisany w czwartek.
– Po wydaniu zarządzenia i przekazaniu środków na konto, MOPR niezwłocznie rozpocznie wypłatę świadczeń – zapewnia Damian Zieliński z gabinetu prezydenta Chełma.
Na pieniądze wciąż czekają także starający się o świadczenie mieszkańcy Kraśnika. Tu do środy wpłynęło 29 wniosków. – Żaden z tych wniosków nie został jeszcze w pełni rozpatrzony pozytywnie czy negatywnie. Trwa ich weryfikacja – przyznaje Daniel Niedziałek z Urzędu Miasta.
Dla kogo 40 zł dziennie
- Dzienna kwota za udzielenie schronienia i wyżywienia osobie, która przekroczyła polsko-ukraińską granicę po 24 lutego, to 40 zł.
- Prawo, które weszło w życie 16 marca, mówiło o finansowym wsparciu przez maksymalnie 60 dni. Teraz rząd zapowiedział wydłużenie tego okresu o kolejne dwa miesiące.
- Aby otrzymać wsparcie, trzeba złożyć wniosek w urzędzie gminy. Zawiera on m.in. imię i nazwisko ukraińskiego gościa oraz jego PESEL. Wniosek zawiera też oświadczenie, że za dany okres nie otrzymano żadnego innego wynagrodzenia, w tym za wynajem.
- O pieniądze mogą starać się także osoby z obywatelstwem innym niż polskie np. Ukraińcy mieszkający dotąd w Polsce, do których przyjechali znajomi czy rodzina.
- Gmina może uzależnić przyznanie świadczenia od weryfikacji warunków zakwaterowania i wyżywienia. Prawo nie reguluje w jaki sposób jak ta weryfikacja ma wyglądać. W każdej gminie może więc to przebiegać inaczej.