Rośnie sprzedaż firm deweloperskich, ale po latach hossy wzrost wyraźnie stracił dynamikę. Wpływają na to kończące się dopłaty do kredytów, trudniejszy dostęp do finansowania oraz widmo dostarczenia przez państwo mieszkań za „pół darmo”.
11 procent - o tyle wzrosła sprzedaż mieszkań wśród 14 firm deweloperskich, które pochwaliły się już wynikami sprzedaży. Dynamika spada i to pomimo niskiej bazy.
– Trzeba bowiem podkreślić, że poprzednie kwartały przyzwyczaiły do 20, 30 czy nawet 50-proc. wzrostów sprzedaży mieszkań – dodaje Bartosz Turek, analityk Lion’s Bank. – Oczywiście za wcześnie jest jednak, aby definitywnie odtrąbić koniec wzrostów, a tym bardziej ogłosić powrót złych czasów dla firm budujących mieszkania. Trzeba bowiem zaznaczyć, że wciąż mamy do czynienia z bardzo wysoką sprzedażą mieszkań.
W II kwartale 2016 r. 14 firm podpisało umowy na sprzedaż prawie4,2 tysięcy lokali mieszkalnych, czyli o 408 więcej, niż w analogicznym okresie przed rokiem, choć o 74 mniej niż kwartał wcześniej. Z drugiej jednak strony, w biurach sprzedaży nowych kupujących przestało w ostatnim kwartale przybywać.
– To powinno budzić pewne obawy o przyszłość – szczególnie, że po trzech latach wyraźnej hossy otoczenie rynkowe coraz bardziej nie sprzyja deweloperskiemu biznesowi – ocenia Turek.
Jak długo może być dobrze?
Główny kłopot to kredyty – ważny filar rodzimego rynku mieszkaniowego. Pierwszym problemem są rosnące wymagania odnośnie wkładu własnego. Dziś, co do zasady, trzeba mieć 15 proc. ceny mieszkania, aby ubiegać się o kredyt hipoteczny. Państwo w zdobyciu takiego wkładu własnego pomagało poprzez program „Mieszkanie dla młodych”, czyli budżetowe dopłaty.
– Problem w tym, że program cieszy się taką popularnością, że w marcu banki wyczerpały pieniądze zagwarantowane za dopłaty na 2016 rok, a na początku lipca br. banki musiały też wstrzymać przyjmowanie wniosków o dopłaty z puli przypadającej na 2017 rok – wyjaśnia Turek.
Gdyby tego było mało, nawet ci, którzy mają pieniądze na wkład własny, spotkają się w bankach z pogarszającą się ofertą kredytową. Po pierwsze powoli, ale konsekwentnie od 15 miesięcy drożeje zakup mieszkania na kredyt. Maleje zdolność kredytowa, czyli po prostu banki skłonne są pożyczać coraz mniej – wynika z danych zebranych przez Lion’s Bank. Trzyosobowa rodzina dysponująca dochodem na poziomie 5 tys. zł netto może pożyczyć około 370 tys. zł (mediana) w formie 30-letniego kredytu. Tym samym w ciągu roku zdolność kredytowa modelowej rodziny spadła o ponad 87 tys. zł.
– Trzeba jednak podkreślić, że Polacy w ostatnim czasie na zakup nowych mieszkań wydają wyraźnie więcej gotówki niż pieniędzy pozyskanych z kredytów – zaznacza Turek. Wynika to z szacunków publikowanych przez NBP. Wszystko przez niskie stopy procentowe. Dzięki nim kredyty są tanie, ale też lokaty nisko oprocentowane i to ten drugi element wydaje się szczególnie ważny dla dobrej kondycji deweloperów.
Osoby posiadające kapitał chętnie kupowały bowiem mieszkania na wynajem. Problem w tym, że ogłoszony przez rząd program „mieszkanie +”, może ten stan zmienić. Inwestorzy mogą nie chcieć konkurować z państwowym molochem, który ma za zadanie dostarczyć na rynek mieszkania za „pół darmo”.
Lokale te mają być wynajmowane za stawki wyraźnie niższe niż rynkowe, a do tego po 30 latach lokal ma się stać własnością najemcy. Wszystko za pół bieżącej rynkowej ceny i bez ryzyka związanego za zaciągnięciem kredytu hipotecznego na zakup własnych „czterech kątów”.
Źródło: Lion’s Bank