W spółdzielniach mieszkaniowych w regionie dłużników nie ubywa.
Bywają też bardziej kontrowersyjne pomysły jak publikacja danych osobowych. Jednak do spłaty zmobilizować wcale nie jest łatwo.
Dłużników przybywa też w większości spółdzielni na Lubelszczyźnie. Zdarza się nawet, że stanowią oni blisko jedną piątą wszystkich mieszkańców. Tak jest m.in. w SM "Bazylany” w Chełmie.
– Niestety, od kilku lat nie zaobserwowaliśmy żadnego spadku – informuje Marianna Czarnecka, zastępca prezesa spółdzielni.
– U nas też dłużników stale przybywa – przyznaje Anna Urbanek, zastępca prezesa lubelskiej SM "Czuby”.
Najwięcej najmniejszych
– Tych z dwumiesięcznymi zaległościami jest prawie 640, podczas gdy tych z rocznymi tylko 26. Suma ich zadłużenia to blisko 550 tys. zł, czyli prawie 4 razy więcej niż tych drugich – mówi Anna Urbanek.
Podobnie jest w innych spółdzielniach.
– Najwięcej dłużników zalega 2–4 miesiące. W przełożeniu na jednego mieszkańca jest to dług do 2 tys. zł, w zależności od wysokości czynszu – dodaje Jan Kłos, p.o. prezesa SM im. Nałkowskich.
Najwięksi dłużnicy mają do spłaty od kilkunastu do kilkudziesięciu tys. złotych. To jednak sporadyczne przypadki.
Najpierw grzecznie
– Wysyłamy wezwanie do zapłaty, kierujemy sprawę do rady nadzorczej. Jeśli to nie działa, pozbawiamy taką osobę członkostwa. Przez to traci możliwość korzystania z różnych przywilejów, jak chociażby fundusz remontowy – mówi Sławomir Osiński, prezes SM "Czechów”.
Istnieje również możliwość indywidualnego rozpatrzenia sprawy.
– Na pisemny wniosek dłużnika możemy zawrzeć ugodę w sprawie uregulowania należności, np. w miesięcznych ratach lub odroczenia terminu spłaty długu – zapewnia Urbanek. – U nas to się najlepiej sprawdza – mówi Czarnecka.
Bez telewizji jak bez ręki
– Mamy do czynienia z różnymi ludźmi. Są zarówno tacy, którzy nie płacą, bo rzeczywiście nie mają z czego, jak i ci, którzy robią to z premedytacją. Dlatego działamy przy użyciu różnych metod – tłumaczy Osiński. – W ostateczności, gdy inne środki zawodzą, korzystamy z prawa do eksmisji czy wystawienia mieszkania na licytację.
Jak jednak zaobserwowaliśmy, największą skuteczność ma pozbawienie możliwości odbioru sygnału telewizyjnego. Po takim ruchu z naszej strony od razu jest reakcja. Brak telewizji działa bardzo szybko.
Na czarnej liście
– Aby przekazać do nas dane niepłacącego lokatora, w przypadku przedsiębiorcy łączna kwota zobowiązań musi wynieść przynajmniej 500 zł brutto, zaś konsumenta – 200 zł brutto. Należność musi być wymagalna od co najmniej 60 dni – informuje Aneta Cichosz, specjalistka ds. PR KRD.
– Przed umieszczeniem dłużnika w rejestrze należy uprzedzić go o tym listem poleconym. Jeśli mino tego nie ureguluje długu, już po 30 dniach od wysyłki można przekazać sprawę do KRD. Co ważne, dłużnik nie musi listu odebrać.
– Na tym etapie najczęściej wpłacają zaległe pieniądze albo proszą o rozłożenie długu na raty. Wpisanie na taką "czarną listę” bardzo mobilizuje – mówi Jan Kłos.
– To jeden z ostrzejszych środków, stosujemy go równolegle ze skierowaniem sprawy do sądu. Jest bardzo skuteczny – przyznaje Osiński.
W LSM, jednej z największych spółdzielni mieszkaniowych Lublina, odmówiono nam wczoraj udzielenia informacji na temat zadłużenia lokatorów. To musi budzić niepokój tych, którzy czynsz opłacają regularnie. Czyżby tu z płaceniem było jeszcze gorzej, niż w Chełmie? Ustalimy to i ujawnimy...