(fot. Maciej Kaczanowski)
28 tys. zł dla skarbniczki, po ponad 20 tys. zł dla pani sekretarz województwa i szefów niektórych departamentów. Nagrody były roczne, ale przyznano je już w listopadzie. Tak pożegnał swoich urzędników ustępujący marszałek
Sprawę rocznych nagród w urzędzie poruszył 13 listopada br. radny sejmiku Michał Mulawa z PiS. Rządziła jeszcze koalicja Polskiego Stronnictwa Ludowego i Platformy Obywatelskiej, ale było już po wyborach i za chwilę władzę w województwie miało przejąć Prawo i Sprawiedliwość.
Mulawę zainteresowało, dlaczego nagrody przyznano na długo przed końcem roku, skoro zwyczajowo przyznawane są tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Zapytał też, ile tych nagród było.
Z odpowiedzi, jaką otrzymał wynikało, że nagrody przyznano ponad 900 urzędnikom. W tej grupie najwięcej jest pracowników dwóch departamentów zajmujących się wdrażaniem funduszy unijnych, w których premie wypłacane są z oddzielnego budżetu oraz Departamentu Organizacyjno-Prawnego.
O kwoty przyznanych nagród rocznych poprzedniego marszałka zapytała natomiast lubelska Fundacja Wolności. Tu w odpowiedzi uwzględniono ponad tysiąc osób, ale nazwisk podano zaledwie 21. Chodzi o osoby pełniące funkcje publiczne, czyli np. mogące wydawać decyzje w imieniu marszałka.
Najwyższą premię – 28 tys. zł (wszystkie kwoty brutto) otrzymała skarbniczka województwa Elżbieta Mocior. Kolejni na liście są: zastępca dyrektora Departamentu Polityki Regionalnej Waldemar Rudnicki (23 tys. zł), była sekretarz województwa Anna Augustyniak (22 tys. zł), dyrektor Departamentu Polityki Transportowej i Drogownictwa Michał Zdun (21 tys. zł), zastępca dyrektora Departamentu Rolnictwa i Środowiska Katarzyna Madoń-Kremeś (20,4 tys. zł) czy dyrektor tego departamentu Sławomir Struski (20 tys. zł).
Druga lista liczy 1062 pozycje, ale jest anonimowa. Jedyne podane informacje to kwoty i krótkie uzasadnienie przyznania nagrody.
Najniższe wyniosły po kilkaset złotych, a rekordzista otrzymał 29,7 tys. zł za „zaangażowanie w pracę oraz sumienne, systematyczne i dokładne wykonywanie powierzonych zadań”. W sumie premie w wysokości powyżej 20 tys. zł trafiły do blisko 30 osób.
– Wydaje się, że kwoty nagród rocznych w tym roku są wyższe od przyznawanych w latach ubiegłych. Zastanawiające jest także to, że zazwyczaj były wypłacane pod koniec roku, a teraz dużo wcześniej – zauważa Krzysztof Jakubowski, prezes Fundacji Wolności.
Dla porównania, według danych zebranych przez fundację, w 2016 roku nagroda dla pani skarbnik wyniosła 14,6 tys. zł, a dla pani sekretarz – 13,2 tys. zł. Szef departamentu odpowiedzialnego za rolnictwo i jego zastępczyni otrzymali odpowiednio 11,1 i 12 tys. zł.
– Kwoty tegorocznych nagród wydają się być zbyt duże jak na możliwości budżetu województwa i dokonania poprzedników. Ich przyznanie miało charakter czysto polityczny. Tę kwestię należało zostawić nowemu marszałkowi, który po przeprowadzeniu audytu i konsultacji z dyrektorami departamentów podzieliłby te pieniądze w sposób merytoryczny – komentuje Marek Wojciechowski, radny PiS.
Były marszałek, a obecnie radny sejmikowego klubu PSL Sławomir Sosnowski na te zarzuty odpowiada podobnie, jak w listopadzie, kiedy pytał go radny Mulawa.
– Kończyła się kadencja i uważałem, że powinienem ludziom podziękować za lata pracy. Miałem do tego większe prawo niż mój następca, który miałby to zrobić po miesiącu urzędowania. Znam tych pracowników lepiej i mogłem lepiej ich ocenić – mówi Sosnowski. – Jeśli chodzi o najwyższe kwoty, to tu nie było reguły. To, że w tym roku dana osoba dostała najwyższą nagrodę, to nie znaczy, że tak samo bywało wcześniej.
Obecny marszałek kwestii przyznanych przez poprzednika nagród nie chce komentować. – Nie widziałem tej listy – ucina Jarosław Stawiarski.
Listy nagród:
Nagrody Pracowników UMWL w Lublinie Pełniących Funkcje Publiczne