10 stycznia szkoły wrócą do stacjonarnej nauki, nie ma co do tego wątpliwości – stwierdził w poniedziałek szef MEiN Przemysław Czarnek.
Minister był pytany w Polsat News, czy zapowiedziana nauka zdalna w szkołach w okolicach przerwy świątecznej – od 20 grudnia do 9 stycznia – może być przedłużona.
– Trzy dni będzie zdalnej nauki w przyszłym tygodniu (20, 21, 22 grudnia, potem jest wolne od zajęć – PAP) oraz trzy dni po świętach (3, 4, 5 stycznia – PAP), cztery w zasadzie, bo jeszcze 7 stycznia, a potem wracamy do stacjonarnej nauki i pracy, co do tego wątpliwości nie ma – zaznaczył.
Minister edukacji i nauki stwierdził, że nie jest entuzjastą pomysłu obowiązkowych szczepień dla nauczycieli.
– Spowodowanie, żeby od pierwszego marca do pracy mogli chodzić wyłącznie nauczyciele zaszczepieni, mogłoby doprowadzić do sytuacji (…) braków kadrowych, na które systemu edukacji nie stać – zaznaczył.
Pytany, czy szkoły byłyby sparaliżowane, ocenił, że bezwzględnie tak. – Dlatego nie mogę zgodzić się na sytuację, w której przymus oznaczałby, że część nauczycieli, którzy nie zechcą się zaszczepić, straci pracę – powiedział.
Czarnek akcentował, że rozumie wszystkie działania, które zmierzają do tego, by jak najszybciej skończyć z pandemią. – Natomiast wszystkie decyzje muszą być racjonalne i wyważone, żeby, krótko mówiąc, nie wylać dziecka z kąpielą – dodał.
Pytany, czy w szkołach będzie promocja szczepień, czy też tylko informacja, szef MEiN powiedział, że "to będzie rzetelna informacja o tym, że można i warto się zaszczepić".
– Ja jestem zaszczepiony przeciw COVID-19 trzema dawkami, jestem zaszczepiony przeciw grypie. Świetnie się czuję, czuję się bezpiecznie. Polecam wszystkim – zaszczepcie się – powiedział.
– Natomiast nie przyjmuję do wiadomości chamskiej retoryki i takiej tępej agitacji, propagandy w rodzaju: ciemnogród, średniowiecze, nienaukowcy, (….) to obrażanie ludzi, którzy z jakiś powodów mają lęki. To są oczywiście powody bardzo często nieracjonalne, to są również pewne głupoty przez antyszczepionkowców rozsiewane. Ale trzeba zrozumieć ludzi, którzy się boją – mówił minister.
Można, jak przekonywał, trafić do takich osób tylko racjonalną argumentacją pokazującą np. ile osób umiera, ile spośród nich było zaszczepionych. – To są argumenty, które powinny przemawiać. To są argumenty o podłożu naukowym – wskazał.