Terrorysta to osobnik niewłaściwie ubrany. „Wystają” z niego druty. Nie patrzy w oczy – m.in. takie wskazówki daje ministerialny poradnik „Bezpieczna szkoła”. Jego adresaci, dyrektorzy, są załamani.
Uaktualniony poradnik „Bezpieczna szkoła. Zagrożenia i zalecane działania profilaktyczne w zakresie bezpieczeństwa fizycznego i cyfrowego uczniów” wydało właśnie Ministerstwo Edukacji Narodowej. Zachęca żeby zapoznali się z nim dyrektorzy szkół i nauczyciele.
– To zbiór rekomendacji oraz wytycznych dla dyrektorów szkół i organów prowadzących szkoły dotyczący działań profilaktycznych związanych z ryzykiem wystąpienia zagrożeń bezpieczeństwa w szkole lub placówce wraz ze wskazaniem obowiązujących przepisów i odpowiedzialności. Służy on przygotowaniu koniecznych procedur bezpieczeństwa, a także ich realizacji przez pracowników szkół i placówek – czytamy w komunikacie MEN.
Groźny tłum na korytarzu
– Najbardziej rozbawiła mnie informacja o tym, że jedną z najczęstszych przyczyn wypadków w szkołach są ograniczenia przestrzenne takie jak nadmierne zagęszczenie. Jak to się ma do wysyłania do szkół podwójnego rocznika – pyta dyrektor jednego z ogólniaków. – Najpierw zafundowali nam ścisk, a teraz ostrzegają przed jego konsekwencjami.
– To jakiś absurd – komentuje dyrektor jednej z lubelskich podstawówek. – Autorzy są oderwani od rzeczywistości. Owszem są mądre rzeczy, takie jak np. jak rozpoznać dziecko pokrzywdzone przemocą rówieśniczą, ale części poświęconej terroryzmowi nie sposób czytać bez uśmiechu.
Samotny i niewłaściwie ubrany
Według poradnika trudno domyślić się, że wkrótce ma nastąpić zamach, ale można go przewidzieć obserwując osoby wchodzące na teren szkoły. Jak wygląda potencjalny zamachowiec? Jest samotny albo wchodzi z osobą, która następnie go opuszcza. Porusza się niespokojnym krokiem. Jest ubrany nieadekwatnie do pogody, albo ma wystające kable. Sygnały, które powinny zaniepokoić dyrekcję to także częste loty dronów nad szkołą, czy robienie zdjęć z placówką w tle.
– Wystarczy obejrzeć jakikolwiek film, gdzie o terrorystach mówią agenci ich rozpracowujący, by wiedzieć, że może być nim każdy bez względu na wiek, czy płeć. Z poradnika wyłania nam się natomiast groteskowy obraz osoby chorej psychicznie – uważa rozmawiający z nami dyrektor.
– Jestem poruszony tym, że ostrzega nas się też przed uczniami. Niepokój powinna wzbudzić młodzież, której odzież może maskować duże przedmioty; szczególne zainteresowanie uczniów militariami, istnienie wśród uczniów nieformalnych grup lub klubów oraz osoby wyalienowane – wylicza nauczyciel jednego z lubelskich techników i podsumowuje: – Czyli wszyscy uczniowie.
Zostawcie procedury specjalistom
Specjaliści podkreślają, że przygotowywanie procedur, dotyczących bezpieczeństwa w szkołach, to krok w dobrym kierunku. Przykład można i należy czerpać z państw, które mają znaczące doświadczenie w tym zakresie, takich jak np. Izrael czy Stany Zjednoczone.
– Dokument „Bezpieczna szkoła” budzi jednak wiele zastrzeżeń – stwierdza dr Jakub Olchowski, z Wydziału Politologii UMCS i tłumaczy: – Po pierwsze, w poradniku znaleźć można niepoważne fragmenty, odnoszące się np. do tego, jak rozpoznać potencjalnego terrorystę, lub nawołujące do walki z napastnikiem. Urzędnicy MEN nie mogą być i nie są ekspertami od bezpieczeństwa, więc lepiej byłoby, gdyby przygotowanie dokumentu zlecili takim specjalistom, zamiast jedynie się z nimi „konsultować”.
Olchowski zauważa, że biurokracja zbyt często uważa, że rzeczywistość można wtłoczyć w paragrafy, punkty i przepisy. W efekcie powstają długie i hiperszczegółowe dokumenty, które niekoniecznie przystają do rzeczywistości i których nikt nie czyta oraz nie traktuje poważnie.
– Po trzecie wreszcie, realne wdrożenie i przestrzeganie procedur zawartych w dokumencie wymagałoby zatrudnienia w każdej szkole pracownika, wyłącznie za to odpowiedzialnego. A to trudno sobie wyobrazić – przyznaje specjalista od spraw bezpieczeństwa.