Zdalne nauczanie rozpoczęło się w połowie marca i trwać będzie do końca tego roku szkolnego. Nie wykluczone, że towarzyszyć będzie ono uczniom także we wrześniu. Minister edukacji narodowej: Przygotowujemy się do ewentualnej nauki zdalnej od nowego roku szkolnego.
- Ponieważ nie wiadomo, według jakiego scenariusza przebiegać będzie pandemia i wystąpienie drugiej fali zachorowań jesienią jest uważane za prawdopodobne, resort liczy się z ewentualnością kontynuowania nauki zdalnej także w nowym roku szkolnym - mówi Dariusz Piontkowski, minister edukacji narodowej i dodaje, że aby się do tego przygotować platforma epodręczniki.pl, z której mogą korzystać nauczyciele, będzie wzbogacana o nowe narzędzia, w tym specjalnie stworzone komunikatory czy dodatkowe materiały dydaktyczne zarówno do nauczania ogólnokształcącego, jak i zawodowego.
Część konkursów na tworzenie tych materiałów została już rozpisana.
- Dziś jesteśmy po pierwszym, najtrudniejszym okresie, kiedy wszyscy musieli poznać nowe techniki kontaktu na odległość i ustalić zasady pracy. Po pierwszych trudnościach dziś można powiedzieć, że nauczanie na odległość jest całkiem dobrze zorganizowane - ocenia Piontkowski. - Gdyby więc była konieczność wznowienia takiego nauczania w nowym roku szkolnym, gdyby sytuacja epidemiologiczna nie pozwalała na powrót do tradycyjnych zajęć, to będziemy po prostu kontynuowali tę formę, która funkcjonuje.
Klasówki pisaliśmy wspólnie
W Internecie oszałamiająca karierę robi obrazek, na którym mąż prosi żonę w obecności dziecka o pokazanie mu szkolnego świadectwa. „Pokaż matka, jakie stopnie dostałaś” - mówi.
Podobnych w wydźwięku memów powstało bardzo dużo. A wszystko dlatego, że zdalna nauka dała wszystkim w kość.
- To absurd. Od marca moje dziecko nie nauczyło się nic - stwierdza mama ucznia szkoły podstawowej w Lublinie. - Klasówki pisaliśmy wspólnie. Coś tam wiedział, ale nie było to wystarczające więc mu „pomagałam”. Prace domowe robił sam, ale były tak słabe, że poprawiałam. Na pamięć nie nauczył się nic. Nawet słówek z angielskiego.
- Niby dzieci pracowały same, ale byłem w to zaangażowana codziennie przez wiele godzin. Sami nie potrafili dołączyć do lekcji, bo informacja o nich pojawiała się w wielu miejscach. Sami nie potrafili dołączyć do klasówki, czy wysłać zrobionych zadań. Liczę, że zajmowało mi to 3 godziny dziennie i sprawiało, że własna praca prowadzona zdalnie trwała w zasadzie od świtu do nocy - mówi ojciec ósmoklasistki i licealisty.
Czuję, że mam dość
- Najbardziej denerwuje mnie, że wszyscy udają głupiego - relacjonuje polonistka z Lublina. - Uczeń, który od początku edukacji ledwo wyciągał „2” raptem zaczyna dostawać mocne „4”. Twierdzi, że pracował sam, ale że miał więcej czasu to się lepiej nauczył do testu i dokładniej sprawdził błędy w wypracowaniu. Rodzice utrzymują, że mu nie pomagali. Ja udaję, że wierzę, bo nie mam możliwości wykazania, że jest inaczej. Zresztą, co muszę przyznać, kiedy pytam go o coś na zdalnej lekcji to wie, co odpowiedzieć. Ale nie wiem przecież, czy nie czyta z książki lub nie sprawdza odpowiedzi w internecie.
- Jestem nauczycielem, który kocha swoją pracę, ale podczas zdalnego nauczania coś we mnie pękło. Pracuję na własnym sprzęcie, ciągle tworzę coś z niczego i jestem przemęczona jak nigdy - pisała nasza Czytelniczka. - Moja praca w szkole to ciągła aktywność fizyczna. Teraz siedzę przy komputerze nawet po 10 godzin dziennie. Na tym się nie kończy, prace odsyłane przez dzieci przychodzą nawet o godzinie 23 na prywatny telefon, bo tylko tak kontaktuje się wielu uczniów. W czasie, kiedy chciałoby się odpocząć trzeba pomóc swoim dzieciom, sprawdzić, odebrać, wysłać, wydrukować... Sekretarka na 2 etaty za 2/3 pensji, bo zabrano nam dodatki i większość realizowanych do tej pory nadgodzin. Jest mi przykro i czuję, że mam dość.
Raczej pogłębia niż wyrównuje
Dobiegające końca (w tym roku szkolnym) zdalne nauczania zostało już podliczone. W raporcie „Kształcenie na odległość w Polsce w czasie pandemii Covid -19” wykonanym przez prof. Sylwię Jaskulską i prof. Barbarę Jankowiak (UAM) o opinię zapytano nauczycieli. Ocenili oni, że kształcenie na odległość pozwala z powodzeniem realizować podstawę programową (ponad 26 proc. odpowiedzi), ale ponad 3 proc. uznało, że uniemożliwia realizację z powodzeniem podstawy programowej.
W opiniach nauczycielek i nauczycieli kształcenie na odległość pozwala realizować podstawę programową w wyższym stopniu, niż działalność wychowawczą szkoły. Pedagodzy uważają też, że kształcenie na odległość raczej pogłębia różnice między uczniami, niż że je wyrównuje.
Nauczyciele uważają, że zdalne nauczanie wpływa na rozwój ich kompetencji zawodowych, ale jest to dla nich trudne. Mimo to wiąże się z raczej pozytywnymi emocjami nauczycieli i nauczycielek. Wiąże się to m.in. z tym, że częściej niż dotychczas odczuwają pozytywne emocje związane z relacjami z uczniami i ich rodzicami. Zaledwie 35 proc. z nich czuje natomiast wsparcie dyrekcji szkoły.
Prywatne i państwowe
- Obraz kształcenia na odległość w szkołach prywatnych i społecznych nakreślony przez pracujących w nich nauczycieli i nauczycielki jest w większości wymiarów lepszy, niż w szkołach państwowych - podsumowują autorki badania. - I tak, w szkołach tych dostrzega się w większym zakresie możliwość realizowania podstawy programowej pomimo konieczności pracy w trybie zdalnym; konieczność podejmowania kształcenia na odległość przysparza nauczycielkom i nauczycielom mniej trudności; konieczność ta pozytywnie wpływa na rozwój kompetencji zawodowych; elementy kształcenia zdalnego były wdrażane przez nauczycielki i nauczycieli w pracy przed pandemią COVID-19 (szkoły społeczne) i będą w przyszłości (szkoły prywatne); nauczycielki i nauczyciele odczuwają pozytywne emocje w relacjach z uczniami, uczennicami (szkoły prywatne i społeczne) i ich rodzicami (szkoły prywatne) oraz wsparcie dyrekcji (szkoły społeczne).
Szkoła nie nadąża
Na łamach serwisu kariery LiveCareer.pl przeprowadzono badanie „Cóż tam, Panie w edukacji”, w którym zapytano 1000 Polaków, co dała im polska edukacja. 52 proc. ankietowanych uważa, że polski system edukacji jest przestarzały i nie nadąża za rozwojem technologii.
- Widać to zwłaszcza obecnie, kiedy nie wszystkie szkoły i uniwersytety były w stanie łatwo i szybko przystosować się do nauczania zdalnego w czasie epidemii COVID-19 - mówi Małgorzata Sury, autorka badania i ekspertka ds. kariery serwisu LiveCareer.pl.
11 proc. twierdzi, że edukacja jest bezużyteczna.
Ankietowani pytani byli, jakie przedmioty szkolne, z perspektywy czasu, uznają za przydatne. Dla 80 proc. był to język angielski, dla 74 proc. - matematyka, a dla 71 proc. - język polski i inne języki obce. Aż 20 proc. ankietowanych wyznało, że ich nauczyciele byli niekompetentni.