Suczko, będziesz z nami miała lekcje? - zapytał uczeń. Od tego pytania zaczęła się moja praca w szkole.
O tym, że jestem podstawioną nauczycielką, wiedział tylko dyrektor gimnazjum. Dla nauczycieli byłam po prostu stażystką. Najpierw obserwując lekcję z końca sali. Później samodzielnie ucząc języka polskiego.
Na korytarzu tłum. Dziewczyny w spodniach biodrówkach i wystających z nich stringach. Niektóre przechadzają się ze swoimi "facetami”. Chłopcy zbierają się koło ubikacji. Jeden szuka czegoś w plecaku. - Mam! - mówi. - Ale ogień trzeba załatwić.
Dzwonek. Lekcja wiedzy o społeczeństwie. - Uspokójcie się! - krzyczy nauczycielka. W klasie totalny harmider. Nagle dwaj chłopcy zaczynają jęczeć. Udają, że uprawiają seks. - No, co wy tam robicie?! - strofuje ich kobieta. - Ja wiem, że jest wiosna i wszystko w was buzuje, ale uspokójcie się.
- Nie możemy. Bo na jej widok hormon nam stanął - śmieje się nastolatek i pokazuje na mnie palcem. Reszta klasy śmieje się do rozpuku.
Moja pierwsza samodzielna lekcja. Słuchają nieliczni. Reszta gada. Prośby o ciszę nie skutkują. Straszenie jedynkami też. W końcu krzyczę. - Zamknij się, babo! - słyszę w odpowiedzi.
Zajęcia z nową klasą, ponoć najgorszą w szkole. Jeden z uczniów pyta, ile mam lat. Drugi dopytuje się o rozmiar biustu: - Chyba "B”, nie?
- Prowokowali panią - mówi dyrektor. - Sprawdzają pani reakcję. Często tak robią.
Na lekcji wychowawczej przekonują, że liczy się kasa i laski. - Inaczej "dupy” - precyzuje Andrzej.
Andrzej powtarza drugą klasę. Nauczyciele mówią, że jest nadpobudliwy. Że zaczyna lekcje w ostatniej ławce, a kończy przy biurku nauczyciela. Nie ukrywają, że się boją.
Ostatni dzień. Wychodzę ze szkoły i wpadam na "moich uczniów”. Palą papierosy i dopytują się, kiedy następna lekcja. Kiedy mówię, że kończę pracę, bezceremonialnie przechodzą na "ty”. - To może teraz na jakieś piwko byśmy skoczyli, co? - dopytują się. - Bo fajna byłaś. •