Rozmowa z Ewą Suchań, prezes powiatowego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Chełmie.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
• ZNP było przeciwne reformie oświaty wprowadzającej gimnazja. Teraz chcecie ich bronić. Nie ma w tym sprzeczności?
– Rzeczywiście głośno protestowaliśmy przeciwko tej reformie. Naszym zdaniem zabieranie dzieci, które ukończyły sześć klas do innej placówki nie sprzyjało ich rozwojowi psychicznemu, jak i emocjonalnemu. Okazało się jednak, że nauczyciele stanęli na wysokości zadania. Udało im się przystosować szkołę do złej reformy.
• Zwolennicy zmian podkreślają, że w gimnazjach jest za mało czasu, aby uczniowie stawali się rozpoznawalni dla nauczycieli…
– Już rzadko gdzie gimnazja funkcjonują samodzielnie. W większości przypadków wchodzą w skład zespołów szkół, gdzie dzieci „bezboleśnie” przechodzą z podstawówki do gimnazjum. A jeśli chodzi o samodzielne gimnazja, to przecież przyjmują uczniów razem z wydawanymi przez szkoły podstawowe opiniami o ich uzdolnieniach, predyspozycjach, ale i kłopotach, jakich przysparzają.
• Czyli zdaniem związku nie ma powrotu do ośmioklasowej podstawówki?
– Nie mogę powiedzieć, że bez reszty byłoby to naganne. Mimo to będziemy temu przeciwni, gdyż w obecnych warunkach w większym stopniu przemawiają do nas argumenty za utrzymaniem dotychczasowego systemu. Boimy się zmian podstawy programowej, programów nauczania oraz podręczników. Ponadto całe nasze nauczycielskie środowisko jest już zmęczone kolejnymi reformami. Co nowy minister edukacji, to i nowe pomysły, które każdorazowo wymagają od nauczycielskiej kadry olbrzymiej, dodatkowej pracy. Ta praca nie zawsze przekładała się na jakość kształcenia.
• Jeden z emerytowanych już nauczycieli renomowanego chełmskiego „ogólniaka” zwrócił uwagę, że z roku na rok przychodzący do jego szkoły absolwenci gimnazjów reprezentują coraz gorszy poziom. Jego zdaniem absolwenci szkół ośmioklasowych byli lepiej przygotowani.
– Jeśli tak jest, to nie wynika to jedynie z poziomu kształcenia. Od czasu funkcjonowania ośmioklasowych podstawówek wiele w kraju się zmieniło. Wtedy była praca i rodzice nie musieli za chlebem wyjeżdżać za granicę. Często pracował tylko ojciec, a matka pilnowała postępów w nauce swoich dzieci. Dzisiaj cały ten obowiązek został jakby scedowany na szkołę.
• Co się stanie w Chełmie, jeśli PiS-owi uda się przywrócić tradycyjne podstawówki?
– Na pewno jakaś część nauczycieli straci pracę. Ze względów organizacyjnych dojdzie też do łączenia niektórych szkół. Jeśli tak się stanie, to pracę stracą też niektórzy pracownicy obsługi.