Pandemia trwa i nic nie wskazuje na to, by miała się zakończyć - uważa ekspert ds. COVID-19 Naczelnej Rady Lekarskiej dr Paweł Grzesiowski. Sytuacja epidemiczna powinna być monitorowana m.in. poprzez testowanie i sekwencjonowanie próbek, a maseczki utrzymane - wylicza ekspert.
Specjalista był uczestnikiem konferencji "Praktyka szczepień w Polsce a nowe wyzwania", a jego wystąpienie poświęcone było m.in. szczepieniom przeciwko COVID-19.
Dr Grzesiowski omawiając specyfikę SARS-CoV-2 zwracał uwagę, że wirus potrafi utrzymywać się w powietrzu nawet dwie godziny po opuszczeniu pomieszczenia przez osobę chorą co sprawia, że przenosi się także bez aktywnego źródła.
Stwierdził też, że pandemia pokazała dobitnie, że współczesny styl życia – szczególnie mobilność i masowe podróże - sprzyjają występowaniu chorób o globalnym zasięgu.
Zwracał uwagę, że ciężki przebieg COVID-19 dotyczy różnych grup wiekowych, a próby znalezienia genetycznych korelatów covidu i ciężkiego przebiegu nie dały jednoznacznych zidentyfikowanych odpowiedzi. - Nierównomierny rozkład ciężkich zakażeń sprawia, że wirus unika społecznej dezaprobaty. Są tacy, którzy nie widzą wokół siebie ciężkich przypadków, zaczynają ignorować zagrożenie, wyśmiewać je – mówił ekspert.
- Gdyby masowo chorowały na COVID-19 i umierały dzieci, młodzież, kobiety w ciąży, nikt nie odważyłby się kwestionować choroby. A ponieważ umierają głównie osoby starsze i schorowane, to pojawiają się koncepcje, że COVID-19 może nie być rzeczywistą przyczyną śmierci – wskazał.
Wirus – jak kontynuował – jest szczególny także ze względów na jego patofizjologię. - Szukałem analogii i nie znalazłem właściwie analogicznego wirusa, który w taki sposób, poprzez interakcję z powszechnie występującym receptorem w bardzo wielu narządach jest w stanie podjąć bardzo szybko replikację i aktywować tak silnie wiele szlaków metabolicznych i immunologicznych w naszym organizmie - dodał.
Dr Grzesiowski mówił, że specyficznym mechanizmem covidu jest to, że atak wirusa przez nabłonek oddechowy następuje bardzo szybko, replikacja rozpoczyna się w ciągu kilku godzin, co uniemożliwia komórkom odpornościowym, które są zawieszone we krwi i przeciwciałom szybką inaktywację wirusa.
Nadmierna reakcja zapalna, jak wyjaśniał, powoduje zakrzepicę, niedokrwienie narządów i odległe skutki tzw. long covid. "Long covid" – czyli problemy utrzymujące się długo po infekcji, stają się obecnie – jak mówił ekspert - nowym, globalnym problemem zdrowotnym.
- Pojawiają się również doniesienia o autoagresji indukowanej przez covid. Jest już kilka dużych badań mówiących o wzroście ryzyka cukrzycy pocovidowej, zapaleń nieswoistych układu kostnego i innych chorób autoimmunologicznych – wyliczał dr Grzesiowski.
- Do tego wszystkiego mamy niezwykle elastyczny genom wirusa, który sprawia, że jest w stanie przyjąć dużo zmian, a dalej jest zakaźny – zaznaczył. Przypomniał, że każda kolejna wersja SARS-CoV-2 przebija zakaźnością poprzednią. Podkreślił, że należy mieć świadomość, że wirus cały czas się zmienia, a jego biologia jest w pewnym sensie nieprzewidywalna.
Specjalista akcentował, że trudno jest przecenić skuteczność szczepień w zapobieganiu ciężkiemu przebiegowi COVID-19. Dr Grzesiowski poinformował, że na świecie podano ponad 11,5 mld dawek szczepionek.
- W Polsce, niestety, szczepienia stanęły, a miały bardzo dobrą efektywność. (…) Dynamika szczepień w różnych grupach wiekowych była bardzo różna, najsłabsza - niestety - w najmłodszych grupach wiekowych - wskazał.
Dr Grzesiowski stwierdził, że może w przyszłości powstać wariant, który będzie miał wyższą zakaźność i zjadliwość, niż omikron.
- Z punktu widzenia wirusologii pandemia absolutnie się nie skończyła. (…) Kolejne zachorowania będą możliwe zarówno wśród osób, które słabiej odpowiedziały na szczepienie, jak i tych, u których zanikła odporność poszczepienna – wskazał. Zaznaczył, że w obecnej sytuacji to pacjenci nieszczepieni lub słabo reagujący na szczepienia najczęściej umierają.
Akcentował, że konieczne są kolejne generacje szczepionek – odporniejsze na nowe warianty i dające dłuższą odporność.
- Potrzebny jest globalny system monitorowania wirusa, absolutnie nie zwijanie laboratoriów, lecz wręcz przeciwnie - rozwój diagnostyki wirusologicznej i m.in. sekwencjonowanie – podkreślił.
Stwierdził, że pandemia trwa i nic nie wskazuje na to, by miała się zakończyć. - Nie ma jednoznacznych przesłanek dalszego łagodzenia przebiegu choroby, ani uzyskania odporności populacyjnej, a wręcz przeciwnie. Jest wiele reinfekcji, wiele osób choruje ponownie, a drugie czy trzecie przebiegi często są gorsze niż pierwsze – wskazał.
Zaznaczył, że wirus mutuje nieustanie, co stwarza konieczność globalnego monitorowania. - Krążenie wirusa powoduje masowe zachorowania, dlatego należy absolutnie utrzymać środki ochrony niefarmakologicznej m.in. maski i kłaść nacisk na oczyszczanie powietrza, nie tylko wietrzenie, czyli rozcieńczanie ale dezynfekcję metodami bezpiecznymi dla ludzi. (...) Testowanie powinno być absolutnie utrzymane na odpowiednim poziomie i refundowane - mówił.
Odnosząc się do informacji Ministerstwa Zdrowia, że Polska poinformowała koncern Pfizer i Komisję Europejską o braku możliwości dalszej realizacji kontraktu na szczepionki, Grzesiowski stwierdził, że ze zdumieniem przyjął te doniesienia.
- Umowy są negocjowane przez Komisję Europejską i w ramach komisji powinniśmy pertraktować z producentami zmiany kontraktów. Jednostronne wycofywanie się grozi tym, że w przyszłości będziemy traktowani jako niesolidny partner i klient, co może zagrozić zaopatrzeniu w kolejne szczepionki – wskazał.
- Wykorzystaliśmy 54 mln dawek, a zamówiliśmy jeszcze dodatkowo jeszcze ponad 65 mln. Rzeczywiście szczepionek jest w tej chwili za dużo, ale można je przekazywać do krajów, w których jest ich brak. To można zrobić w sposób cywilizowany, dogadując się czy to z Unią Europejską, która może pokryć część kosztów, czy też z międzynarodowymi organizacjami, które fundują szczepionki dla krajów, których na to nie stać – powiedział ekspert.