Na świecie skutki COVID na rynku pracy dużo mocniej dotknęły kobiety niż mężczyzn: to panie częściej traciły pracę i miały obniżane pensje; w Polsce to zjawisko jest mniej widoczne, ale też wpływ pandemii na rynek pracy był u nas dużo mniejszy - powiedziała Anna Tarnawa z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.
Kryzysy gospodarcze zazwyczaj mocniej uderzają w mężczyzn niż w kobiety, ponieważ ci pierwsi pracują w sektorach uzależnionych od cyklu koniunkturalnego, jak budownictwo czy przemysł. Z międzynarodowych badań wynika, że skutki pandemii są bardziej odczuwalne dla kobiet.
Według Eurofund w krajach unijnych w sektorach najbardziej dotkniętych restrykcjami z związku z COVID (turystyka, handel detaliczny, hotelarstwo i lotnictwo) 61 proc. pracowników to kobiety. Fundacja podaje, że najbardziej narażone na utratę pracy wskutek pandemii były młode kobiety (18-34 lata).
Z analizy Międzynarodowej Organizacji Pracy wynika, że na skutek kryzysu wywołanego przez COVID całkowite wynagrodzenie kobiet w Europie zmniejszyło się w drugim kw. 2020 r. o 8,1 proc., a mężczyzn o 5,4 proc. w porównaniu do pierwszego kw. ub. r. W Polsce w przypadku kobiet spadek wyniósł 6,2 proc, a mężczyzn - 3,8 proc. Zdaniem MOP rozbieżność była spowodowana przede wszystkim skróceniem czasu pracy kobiet.
W rozmowie z PAP Anna Tarnawa z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości zauważyła, że najbardziej skutki COVID na rynku pracy odczuły kobiety z Ameryki Południowej i Stanów Zjednoczonych. W USA na skutek pandemii pracę straciło cztery razy więcej kobiet niż mężczyzn. Jak mówiła, Europa jak na razie wychodzi obronną ręką z pandemicznego kryzysu, przede wszystkim za sprawą mechanizmów pomocowych zastosowanych przez rządy, przy czym Polska na tle innych krajów wypada naprawdę dobrze.
- U nas wciąż działają tarcze antykryzysowe, które znacząco złagodziły wpływ pandemii na rynek pracy. Wzrost bezrobocia, jak na skalę kryzysu, nie jest duży, a sytuacja jest dużo lepsza niż w wielu krajach - powiedziała Tarnawa.
W Polsce, według Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL), w trzecim kwartale 2020 r. w porównaniu z drugim kw. nastąpił wzrost stopy bezrobocia kobiet o 0,5 pkt proc., do 3,6 proc. W przypadku mężczyzn bezrobocie spadło do 3 proc., czyli o 0,2 pkt proc. Różnice w sytuacji kobiet i mężczyzn na rynku pracy zacierają się, gdy przyjrzymy się im w skali roku. W trzecim kw. 2020 w porównaniu z analogicznym okresem 2019 r. stopa bezrobocia kobiet wzrosła o 0,2 pkt proc., a mężczyzn – o 0,1 pkt proc. Patrząc natomiast na stopę bezrobocia rejestrowanego, na koniec grudnia 2020 r. kobiety stanowiły 53,7 proc. zarejestrowanych bezrobotnych. W porównaniu z poprzednim rokiem, udział kobiet w ogólnej liczbie zarejestrowanych bezrobotnych spadł o 1,6 pkt proc.
Z kolei badanie Randstad pokazuje, że w czwartym kw. 2020 r. kobiety częściej bały się utraty pracy (15 proc. vs. 13 proc. mężczyźni) i zdecydowanie gorzej oceniały szanse na znalezienie nowej (71 proc. vs. 84 mężczyźni). Widać też różnice w zmianie wynagrodzeń w 2020 r. - mniej kobiet niż mężczyzn dostało w 2020 r. podwyżkę i więcej kobiet miało czasowo lub na stałe obniżone wynagrodzenie.
- Mamy ciągle za mało danych, by stwierdzić, czy w Polsce pandemia w równym stopniu dotknęła kobiety i mężczyzn. Na pewno jednak także u nas w branżach najbardziej dotkniętych restrykcjami częściej pracują kobiety. Widzimy też, że mimo zachodzącej zmiany modelu rodziny z tradycyjnego na partnerski, to kobiety znacznie częściej opiekują się dziećmi i pomagają im w nauce, co zapewne stwarza dodatkowe wyzwania podczas pandemii i wykonywania pracy zdalnej przez panie - zauważyła ekspertka.
Wskazała na badania Międzynarodowej Organizacji Pracy, z których wynika, że szczególnie podczas pierwszej fali koronawirusa, gdy szkoły zostały zamknięte lub przeszły na naukę zdalną, kobiety były częściej nieobecne w pracy.
- Kobiety na ogół zarabiają mniej niż mężczyźni – w Polsce wynagrodzenie kobiet to przeciętnie 71 proc. zarobków mężczyzn (według badania Bilansu Kapitału Ludzkiego prowadzonych przez PARP we współpracy z Uniwersytetem Jagiellońskim). Prawdopodobnie więc także częściej niż ich partnerzy korzystały z zasiłku chorobowego czy dodatkowego opiekuńczego, co mogło być podyktowane względami ekonomicznymi - dodała.