Zdaniem jednego z mieszkańców bloków przy ul. Okrzei podzielniki ciepła źle naliczają opłaty. Chce, by Spółdzielnia Mieszkaniowa „Kolejarz” je zdemontowała. Jego walka trwa już prawie 20 lat.
Eugeniusz i Irena Kozak mieszkają w bloku przy ul. Okrzei 14 w Lublinie. Mimo problemów ze zdrowiem i trudnościami w poruszaniu się Starsze małżeństwo od lat walczy ze spółdzielnią mieszkaniową o właściwe naliczenie opłat za ogrzewanie. Batalię toczy od 2000 r. kiedy w blokach na os. Okrzei pracownicy Spółdzielni Mieszkaniowej „Kolejarz” zamontowali podzielniki ciepła. Pan Eugeniusz tego nie zrobił. Jego zdaniem te urządzenia źle naliczają opłaty za ciepło.
– Są nieprecyzyjne i niesprawiedliwie dochodzi do rozliczeń – przekonuje pan Eugeniusz. Chce, by spółdzielnia wróciła do sposobu rozliczania za ciepło sprzed 2000 roku, czyli za metr kwadratowy mieszkania.
– Mieszkam w bloku nr 14 od 1970 r. Wiem, że sposób rozliczania za ciepło z metra kwadratowego był dla nas najkorzystniejszy – tłumaczy. – Nie jesteśmy jedynymi mieszkańcami bloków na Os. Okrzei, którzy są niezadowoleni z takich rozliczeń – dodaje.
W 2006 r. pod pismem z prośbą o zdjęcie podzielników podpisało się 49 mieszkańców z bloków nr 10, 12, 13, 14, 16 i 18. W niektórych przypadkach lokatorzy mieli nawet 1500 zł niedopłaty. – Nawet na tak dużą inicjatywę nie było odzewu – mówi pan Eugeniusz.
Podobne pisma mieszkańcy składali również w kolejnych latach. W 2016 większość lokatorów z bloku nr 14 podpisała się i zadeklarowała chęć powrotu do rozliczeń za ciepło z metra kwadratowego. Spółdzielnia miała zdjąć urządzenia w ubiegłym roku – wynika z dokumentów, które pokazał nam pan Eugeniusz. Nigdy jednak tego nie zrobiła.
Pan Eugeniusz wyliczył, że w 2000 r. jego dług roczny wyniósł 161 zł, potem z roku na rok rósł. W 2016 r. kwota długu przekroczyła tysiąc złotych. – Każdego miesiąca płacę około 550 zł za ogrzewanie, a cały czas mam niedopłatę – mówi.
Po wielu latach spór trafiła na sądową wokandę. Spółdzielnia żąda zwrotu zaległości, które wynoszą już ponad 2500 zł. – Chciałbym, żeby to wszystko się skończyło. Co miesiąc płacę rachunki za prąd, a teraz muszę jeszcze chodzić po sądach – mówi zrozpaczony Pan Eugeniusz.
– Chcemy już tylko spokoju – dodaje Irena Kozak.
W spółdzielni Mieszkaniowej „Kolejarz” dowiedzieliśmy się jedynie, że „obowiązuje regulamin opłat, do których pan Eugeniusz się nie dostosował, stąd taki dług”. Taką informację przekazała nam radczyni prawna spółdzielni. Na inne pytania, w tym o to dlaczego SM nie chce zdjąć liczników, nikt ze spółdzielni nie odpowiedział.