Autobusy Miejskiego Zakładu Komunikacji w Puławach od poprzedniej środy kursują częściej. Jest to związane ze zwiększającą się ilością pasażerów. Nie wszyscy płacą za bilety, a straty finansowe miejskiej spółki z powodu pandemii są bardzo wysokie.
Koronawirus utrudnia życie miejskim spółkom. Jedną z tych, która najbardziej boleśnie odczuła skutki wprowadzenia ograniczeń, jest MZK. Jeszcze przed epidemią Covid-19, firma była nierentowna, a po zamrożeniu życia społeczno-gospodarczego, jej problemy tylko się pogłębiły. W marcu i kwietniu liczba pasażerów gwałtownie spadła. Ulice miasta opustoszały, wprowadzono więc weekendowy rozkład jazdy. Dla bezpieczeństwa, zlikwidowano sprzedaż biletów u kierowców. Maj przyniósł co prawda wzrost ilości pasażerów, ale nie pociągnęło to za sobą porównywalnego wzrostu przychodów. Okazało się, że wiele osób, przy zmniejszonej ilości kontroli, zaczęło jeździć „na gapę”.
Kłopotów z pasażerami jest więcej. Mimo tego, że w całym rozrachunku, ilość pasażerów tej wiosny jest znacznie niższa, niż wynosi średnia z ostatnich lat, to zdarzają kursy, w których jest ich zbyt wielu.
– W takich przypadkach kierowcy podejmują decyzję o zatrzymaniu pojazdu i proszą pasażerów, np. tych, którzy mają najbliżej, o opuszczenie pojazdu. Niestety, nie wszyscy chcą stosować się do takich poleceń. Wtedy, a mieliśmy już takie historie, kierowca musiał dzwonić po policję – opowiada nam jeden z pracowników puławskiego MZK.
Żeby takich sytuacji było jak najmniej, i przy rosnącej ilości pasażerów, zdecydowano, że od 13 maja wrócił wakacyjny rozkład jazdy. To oznacza większą niż dotychczas ilość kursów. Do normalności nadal jednak daleko, szczególnie tej finansowej. – Straty są ogromne. Minie jeszcze sporo czasu, zanim nasze przychody wrócą do normalnego poziomu – przyznaje pracownik puławskiej spółki.