W rejonie Lublina może powstać spalarnia odpadów komunalnych. O jej powstanie otwarcie zabiegają władze Świdnika. Tymczasem samorząd Lublina nie udziela informacji na temat rozmów o lokalizacji zakładu. Wszystkie wcześniejsze przymiarki do podobnych inwestycji kończyły się fiaskiem przez protesty mieszkańców
– Problem z odpadami komunalnymi to nie jest tylko kłopot naszego miasta, ale wszystkich samorządów w Polsce – podkreśla Marcin Dmowski, zastępca burmistrza Świdnika. – Wszędzie brakuje instalacji, które mogłyby odbierać śmieci.
Taką rolę miała pełnić ciepłownia zasilana odpadami, której budową przy ul. Brzegowej (tuż przy granicy z Lublinem) zainteresowane były dwie firmy: lubelski Megatem oraz Veolia. Pewne jest, że instalacji w tym miejscu nie będzie, bo wymagałaby ona zmiany planu zagospodarowania terenu, którą oprotestowali mieszkańcy. Poza tym na taką ciepłownię nie zgodziłby się Urząd Lotnictwa Cywilnego ze względu na sąsiedztwo lotniska. Nie oznacza to jednak, że władze miasta rezygnują z tego pomysłu.
– Ponieważ w Świdniku nie ma miejsca, gdzie można by zlokalizować spalarnię, to plan jest taki, aby w rozmowy na ten temat włączyć też inne samorządy – mówi Dmowski. – Jesteśmy zdeterminowani, aby taki projekt przeprowadzić wspólnymi siłami. W tej sprawie rozmawiamy m.in. z Lublinem.
O ile Świdnik otwarcie przyznaje się do rozmów, o tyle Lublin nie zdradza szczegółów. – Aktualnie nie toczy się żadne postępowanie w sprawie uruchomienia instalacji termicznego przekształcania odpadów – stwierdza Monika Głazik z biura prasowego Ratusza, choć nie pytamy o postępowanie, tylko o rozmowy.
Wiadomo, że sondowane już były możliwości w gminie Wólka, ale tam spalarnia nie będzie. – Nie ma możliwości, by instalacja termicznego przekształcania odpadów powstała w Wólce, gdyż miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego nie przewiduje takiej instalacji – stwierdza Artur Szymczyk, zastępca prezydenta Lublina. – Dalej będziemy szukać miejsca pod taką inwestycję – dodaje zastępca burmistrza Świdnika.
Poszukiwania łatwe nie będą, bo termiczne przetwarzanie odpadów, chociaż jest popularne w krajach zachodnich, to w Polsce wciąż budzi duży opór. Protesty przeciw tego typu inwestycjom mają już w Lublinie pewną historię.
Dwanaście lat temu protestowano przeciw uruchomieniu tzw. szkliwiarni mającej przetwarzać osady z oczyszczalni ścieków na lubelskim Hajdowie. Miejskie wodociągi planowały, że granulki ze zeszklonych osadów będą używane w budownictwie.
Przeciwni tej inwestycji mieszkańcy przyszli protestować do Ratusza. Pod ich naciskiem ówczesny prezydent Adam Wasilewski wycofał się z pomysłu. – Jestem właścicielem MPWiK w imieniu mieszkańców i to ich reprezentuję – wyjaśniał swą decyzję. Zapowiedział jednak, że problem rozwiąże plazmową spalarnią, gdzie w temperaturze 5 tys. st. C osady rozkładałyby się na proste substancje, a uzyskane metale ciężkie trafiałyby do hut. – Mam inwestorów, którzy chcą budować taki zakład – przekonywał Wasilewski, ale ostatecznie nic takiego nie powstało.
Jesienią 2014 r. do Ratusza zgłosili się właściciele elektrociepłowni Megatem-EC działającej w pobliżu ul. Mełgiewskiej. Prosili o wydanie decyzji środowiskowej dla rozbudowy o blok energetyczny zasilany paliwem z odpadów komunalnych oraz osadów z oczyszczalni ścieków. W ciągu roku spalanych miałoby ich być nawet 125 tys. ton. Inwestycję oprotestowali okoliczni mieszkańcy, którzy zebrali prawie 9 tys. podpisów. Planom inwestora sprzeciwiła się też Rada Dzielnicy Tatary. Ostatecznie inwestor zrezygnował z paliwa z odpadów na rzecz zrębków drewna.