Derby Lubelszczyzny stały na dobrym poziomie, a oba zespoły pokazały na boisku sporo piłkarskiej jakości. Po meczu trener Goncalo Feio chwalił zarówno swoich piłkarzy jak i Górnika, ale dał jasno do zrozumienia, że Motoru Lublin nie zadowalają remisy tylko zwycięstwa.
Żółto-biało-niebiescy w Łęcznej mogli liczyć na potężne wsparcie swoich kibiców, a to bardzo docenił szkoleniowiec ekipy z Lublina.
– Chciałbym zacząć od podziękowań dla naszych kibiców. To dzięki nim mieliśmy do czynienia ze świętem piłkarskim. Tak powinny wyglądać każde mecze w Polsce. Fani dopingowali oba zespoły, a nasi kibice jak zwykle pokazali, że zawsze są z nami i możemy na nich liczyć – zaczął Feio.
– W drugiej kolejności gratuluję obu zespołom, bo piłkarze obu ekip spisali się bardzo dobrze. Uważam, że kto oglądał ten mecz – czy to na stadionie czy przed telewizorem nie rozczarował się. Obaj z trenerem Stano po końcowym gwizdku zgodziliśmy się, że niektóre mecze w ekstraklasie nie mają takiego tempa – dodał szkoleniowiec Motoru.
Następnie 34-latek przeszedł już do szczegółowej analizy spotkania. – Zmierzyliśmy się z przeciwnikiem o dużej jakości. Spotkanie miało różne fazy. Na początku Górnik próbował rozegrać piłkę po wyjściu z naszego pressingu i mu się to udało dość dobrze i regularnie w pierwszej części meczu. Przez serię stałych fragmentów gry byliśmy momentami zmuszeni do niskiej obrony, ale rywal nie miał żadnej stuprocentowej okazji. Im mecz trwał dłużej, to prezentowaliśmy coraz lepszą kulturę gry. Wraz z tym pojawiły się odbiory na połowie przeciwnika. W wyniku tych odbiorów była sytuacja Bartosza Wolskiego zakończona bramką. Otworzyliśmy wynik, Górnik miał niezłą okazję, a my trafiliśmy w słupek – oceniał Portugalczyk.
– W drugiej połowie mogliśmy grać więcej piłek diagonalnych do naszych skrzydłowych. Jednak intensywność spotkania nadal była wysoka. Dobrą sytuację na 2:0 najpierw miał Piotr Ceglarz, a później w słupek trafił Kacper Śpiewak. Wiadomo, że gdybyśmy podwoili prowadzenie to wynik by się ułożył. Nie strzeliliśmy gola, bo taki bywa futbol. Później Górnik pokazał to co ich mocno charakteryzuje i zdobył bramkę wyrównującą na dużej jakości. Natomiast w końcówce oba zespołu chciały zdobyć bramkę na wagę zwycięstwa. Górnik zaczął grać w innym ustawieniu po dokonaniu zmian i dążył do strzelenia nam gola. My byliśmy na to przygotowani i dobrze zareagowaliśmy. W końcówce sytuację po kontrze miał Mbaye Ndiaye, ale ciężko mi ocenić czy była to stuprocentowa okazja. Z kolei Górnik mógł nam zagrozić po strzale Ilkaya Durmusa i dobrej interwencji Kacpra Rosy. Reasumując, tak na gorąco było 6:4 w dogodnych okazjach dla nas. Trzeba jednak docenić, jaki to był mecz i jaki był jego poziom. Spotkały się dwie drużyny, które chciały grać w piłkę i skończyło się remisem – dodał.
Po tych słowach szkoleniowiec beniaminka Fortuna I Ligi został zapytany, czy w perspektywie całej otoczki i wydarzeń na murawie jest zadowolony ze zdobycia jednego punktu.
– Jesteśmy Motorem, a to oznacza, że zawsze chcemy wygrywać. Dlatego pozostaje nam niedosyt i lekka frustracja, którą chcemy wykorzystać pozytywnie w kolejnym meczu. Czy remis mnie cieszy? Absolutnie nie. W sporcie chodzi o wygrywanie i trzeba o tym pamiętać. Trzeba opierać się na faktach – drużyny, które walczą o wysokie cele to nie są zespoły, które najmniej meczów przegrały, tylko najwięcej wygrały. Matematyka jest prosta. Lepiej wygrać jeden mecz i jeden przegrać niż dwa zremisować. Sam nie zadowalam się więc remisami dlatego nie możemy wracać do Lublina w pełni zadowoleni – zakończył opiekun żółto-biało-niebieskich.