W sobotę piłkarze Motoru tylko zremisowali u siebie z Polonią Warszawa 1:1. W trakcie spotkania kilka kontrowersyjnych decyzji podjął jednak arbiter zawodów. Najpierw nie podyktował karnego dla gospodarzy, później przyznał jedenastkę „Czarnym Koszulom”, a następnie uznał gola. Dlatego na konferencji prasowej po meczu trener Goncalo Feio nie gryzł się w język.
Rafał Smalec (Polonia Warszawa)
– Remis po dobrym i bardzo ciekawym spotkaniu, w którym dużo się działo. Uważam, że byliśmy bliżej zdobycia trzech punktów niż Motor, szczególnie w drugiej połowie, gdzie nasze akcje były groźniejsze. Przed przerwą gospodarze mieli optyczną przewagę, ja jestem bardzo dumny z postawy zespołu. Pokazaliśmy charakter i dobrą organizację gry. Dopisujemy punkt i musimy się skupić, żeby powielać taką dyspozycję, jak w Lublinie. Wierzę jednak w ten zespół i że będzie dobrze punktował w lidze. Karne? Są wtedy, kiedy sędzia zagwiżdże, a nie kiedy my jako kibice oczekujemy jedenastki. Przepisy są nieprecyzyjne, różne i dziwne. Co mogę powiedzieć? Sędzia nie gwizdnął, więc nie było karnego dla Motoru. Ja z przepisami nie dyskutuję. Kontuzje w pierwszej połowie? Nie da się tego przewidzieć, a każdy taki uraz zaburza plan na mecz. Reagowaliśmy jednak na bieżąco.
Goncalo Feio (Motor Lublin)
– Oglądałem konferencję trenera Polonii. Ja rozumiem, że mu się mocno pali, piłkarze nie chcą z nim pracować, kibice nie chcą, żeby był trenerem. Przyjść tutaj i zakłamywać rzeczywistość, to mocno nieeleganckie. Jeżeli trener uważa, że Polonia była lepsza, to dużo tłumaczy, dlaczego są w strefie spadkowej, bo to jest zakłamywanie rzeczywistości. Co do piłki nożnej, to był mecz pod naszą całkowitą kontrolą. Na początku był groźny atak przestrzeni, zagranie wzdłuż bramki, dwa momenty w pierwszej połowie, kiedy mogli strzelić. My konsekwentnie panowaliśmy nad meczem: dużo odbiorów na połowie przeciwnika, dużo momentów z kulturą gry, bardzo dużo wejść w pole karne. Jedna z takich akcji kończy się golem na 1:0, zasłużenie. Druga połowa, uważam, że też pod kontrolą. Za bardzo broniliśmy na naszej połowie, ale Polonia nie miała sytuacji.
– Z upływem minut mieliśmy dobry moment, jedno z tych wejść kończy się sytuacją, kiedy VAR za rękę w polu karnym wyznacza karnego. Pani sędzina Paulina Baranowska, która była przy linii i z którą był bardzo dobry kontakt, powiedziała nam: spokojnie trenerze, karny na sto procent. Jest karny, nagle nie ma karnego, więc musimy się pozbierać i grać dalej. Znowu, jak jest 1:0, to dwie drużyny grają i próbują walczyć o swoje. Na pewno było jednak bliżej 2:0 niż 1:1. W sytuacji absurdalnej dochodzi do karnego dla gości, gdzie mogę współczuć swoim piłkarzom, bo nie wiem, na ile mogę powiedzieć, bo nie chcę mówić za dużo.
– Decyzja o karnym, jak zwykle my byliśmy przygotowani. Trener bramkarzy wykonuje olbrzymią pracę. Piłkarz przeciwnika często strzela w środek, wiec Paweł Stolarski miał w trakcie karnego krzyknąć „uderza w środek”, specjalnie, żeby wykonawca słyszał, aby wpływać na rywala i żeby strzelił po jednym z rogów. A wiemy, że jak nie w środek, to strzela po prawej dołem. Plan wykonany, piłkarz Polonii chciał strzelić tam, gdzie Kacper Rosa się rzucał. Karny wykonany na dwa kontakty, czyli uderzenie prawą nogą, piłka odbiła się od lewej i przelobowała bramkarza. Taki karny jest nieprawidłowy, powinien być pośredni dla nas i bramka nieznana. Natomiast gol został uznany. Potem był moment meczu, który bardzo mi się nie podobał, przez chwilę graliśmy na emocjach, straciliśmy trochę kontrolę bez większych konsekwencji. Odzyskaliśmy jednak kontrolę, były stałe fragmenty i byliśmy blisko bramki na 2:1. Polonia miała sytuację Fadeckiego z trudnego kąta. Mecz skończył się remisem. My jak zawsze będziemy wyciągać wnioski, są rzeczy, które robiliśmy dobrze, są takie, które robiliśmy źle.
– Ja nie wierzę w pecha. Tylko jedna osoba na stadionie wie dlaczego nie było karnego. VAR stwierdził karny, pani sędzia też. Mogę ciągnąć ten temat, ale nie chce żeby były wyciągane konsekwencje wobec mnie. Z drugiej strony myślę, że na trudne tematy trzeba mówić. Uważam, że będę mówił w imieniu piłkarzy i trenerów – to idzie w bardzo złą stronę. Gwiazdami piłki nożnej są piłkarze. W Polsce jest jeden wybitny sędzia, chyba najlepszy na świecie – Szymon Marciniak. Potem jest grupa bardzo dobrych, ale to nie uprawnia każdego, żeby myśleć, że jest gwiazdą.
– Dochodzi do bardzo nieprzyjemnej sytuacji. Piłkarze i trenerzy odzywają się normalnie, a odpowiedź drugiej strony jest często chamska, lekceważąca, a to nie jest w porządku. Powiem szczerze, po meczu, jak zawsze poszedłem do pokoju sędziów mimo wszystko podać rękę. Powiedziałem „pięknie nas skręciliście”. Pan sędzia nie podał mi ręki i powiedział, że opisze tą sytuację. Piłkarzom na boisku też nie podał ręki po meczu. Ktoś musi nad tym panować, bo to idzie w złym kierunku. Mówię to na dużym spokoju. Piłkarz Polonii powiedział naszym, że nie będzie gola, bo karny był wykonany na dwa kontakty. Dlatego nie świętowali, a nagle jest bramka. To nie są wymówki, my się skupiamy na naszej grze, ale w piłce grają ludzie. Jedna, druga, trzecia decyzja, to ma pływ na ludzi. Trenerzy przegrywają mecze, stracą pracę, piłkarze przegrają, popełniają błędy i są krytykowani, a wobec niektórych nie ma za bardzo konsekwencji. To nie pierwszy raz, że są takie historie, z tym konkretnym panem sędzią. Żeby polska piłka była lepsza, ktoś powinien się nad tym pochylić. To trudna praca, można popełnić błąd, ale jak VAR cię zawoła?
Jaques Ndiaye?
– Jesteśmy w trakcie diagnozy, nie jestem w stanie nic powiedzieć. Będzie miał jeszcze badania.