Piłkarze Górnika muszą szybko zapomnieć o meczu w Warszawie. Już w piątek zmierzą się u siebie z rozpędzoną Lechią Gdańsk. Początek rywalizacji na stadionie w Łęcznej o godz. 18.
Każdy, kto oglądał poprzedni występ zielono-czarnych na stadionie Legii musi przyznać, że goście mogli się pokusić o niespodziankę. Dwa gole dla rywali padły po indywidualnych błędach, a trzeci po bardzo szczęśliwej akcji Ernesta Muciego. Podopieczni Kamila Kieresia mieli jednak dobre momenty i w tym upatrują swojej szansy w kolejnych spotkaniach.
– Uważam, że podczas przerwy na reprezentację wykonaliśmy bardzo dobrą pracę i to widać po naszych występach. Wydaje mi się, że drużyna pokazała już inne oblicze niż przed przerwą na kadrę. Teraz potrafimy się utrzymać przy piłce i tworzyć sytuacje. Wcześniej mieliśmy z tym problem. Ostatnio na Legii też potrafiliśmy grać równorzędny futbol – mówi Kamil Kiereś.
Wyjaśnia też, że defensywa, to nadal pięta achillesowa jego zespołu. – Wiadomo, że cały czas szukamy rozwiązań w obronie, ale ciągle naszą bolączką są indywidualne błędy. To one przyczyniły się do utraty bramek w Warszawie. Podobne sytuacje zdarzały się jednak wcześniej. Mamy swoje problemy, ale one są po to, żeby je rozwiązywać. Jeżeli zachowamy takie oblicze drużyny, jak ostatnio, to uważam, że jesteśmy w stanie punktować w ekstraklasie – dodaje szkoleniowiec Górnika.
Teraz na drodze Bartosza Śpiączki i jego kolegów stanie Lechia. Zespół z Gdańska ostatnio ma ręce pełne roboty. Swój mecz ósmej kolejki rozegrał w sobotę, a już we wtorek na boisku w Białymstoku podopieczni Tomasza Kaczmarka mierzyli się w Fortuna Pucharze Polski z Jagiellonią. Mimo zaledwie dwóch dni na odpoczynek i tak wygrali 3:1, a mogli jeszcze wyżej, ale w końcówce Flavio Paixao nie wykorzystał rzutu karnego.
Trzeba dodać, że Kaczmarek dopiero niedawno przejął zespół od Piotra Stokowca. 37-latek zdążył poprowadzić drużynę w trzech meczach. Dwa z nich zakończyły się zwycięstwami, a w trzecim Lechia straciła dwa „oczka” w siódmej minucie doliczonego czasu gry. Przy okazji starcia z Wisłą Kraków Michał Frydrych wyrównał na 2:2 dosłownie w ostatniej chwili.
– Moim zdaniem fakt, że rywale grali trzy dni wcześniej nie ma żadnego znaczenia i nikt nie będzie miał przewagi pod tym względem. Tym bardziej, że przeciwnik i tak rotował składem w Pucharze Polski. Lechia jest jednak rozpędzona, a wejście nowego trenera do drużyny spowodowało pozytywne wyniki. Jest nowy szkoleniowiec, nowe ustawienie i widać, że zawodnicy pozytywnie na to wszystko zareagowali. Widzę jednak u nas fundament i powtarzam, że gramy teraz na lepszym „piętrze”. A dodatkowo, jeżeli wyeliminujemy nasze bolączki, to powinno być dobrze – zapewnia trener Kiereś.
Jeżeli chodzi o ekipę z Gdańska, to ostatnio w formie jest zwłaszcza Łukasz Zwoliński. 28-latek w tym sezonie ma już na koncie pięć goli (w dziewięciu meczach). W dwóch ostatnich występach zaliczył za to trzy trafienia. Co ciekawe, „Zwolak” ma w swoim CV także występy w Łęcznej. W sezonie 2013/2014, kiedy zielono-czarni występowali na zapleczu ekstraklasy uzbierał 22 spotkania w koszulce Górnika i strzelił osiem bramek.