– Nikt nie chciał się tego podjąć, więc ja się zająłem – tłumaczy sołtys Kazimierzówki, który stanął na czele Koła Gospodyń Wiejskich w swojej miejscowości. Nie jest jedyny, panów w zarządach KGW jest coraz więcej. Samych kół też przybywa. W naszym województwie zarejestrowało się już około tysiąca takich organizacji.
Zgodnie z ustawą z listopada 2018 r. koło gospodyń wiejskich podlega obowiązkowi wpisu do Krajowego Rejestru Kół Gospodyń Wiejskich, który prowadzi Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Rejestracja odbywa się w biurach powiatowych ARiMR.
– Z chwilą rejestracji koła nabywają osobowość prawną, dzięki czemu mogą starać się również o pieniądze z zewnątrz, np. z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska czy Fundacji Orlen – mówi Krzysztof Gałaszkiewicz, dyrektor Lubelskiego Oddziału Regionalnego ARiMR. – Wcześniej takiej możliwości nie miały.
Od 3 do 5 tys. zł rocznie
Rejestrują się nie tylko koła już istniejące, ale powstają też nowe. Zwłaszcza, że raz do roku mogą liczyć na finansową pomoc od rządu.
– Jest ona uzależniona od liczby członków i wynosi od 3 do 5 tys. zł – podaje dyr. Gałaszkiewicz.: – Koła mogą ubiegać się o wpis do rejestru przez cały rok, a wnioski o płatność składać do końca października. Obecnie mamy 910 wniosków na łączną kwotę ok. 3 mln zł. Większość tych pieniędzy została już wypłacona.
W tym roku na ten cel w całym kraju jest 40 mln zł.
Gospodarze na czele gospodyń
Dotychczas w kołach były praktycznie wyłącznie kobiety. Teraz to się zmienia.
– Może się zdarzyć nawet tak, że w takim kole są sami panowie – mówi Elżbieta Wołoszun, przewodnicząca Koła Gospodyń Miejskich „Zosie Samosie” z Włodawy. – Mężczyźni mogą być członkami, a nawet przewodniczącymi, ale musi być Koło Gospodyń Wiejskich nie Koło Gospodarzy Wiejskich.
W KGW we Włodawie mężczyźni również są. – Tyle, że to są członkowie wspierający – dodaje Wołoszun.
– W naszej miejscowości koło gospodyń działało bardzo dawno temu. Umarło śmiercią naturalną – opowiada Henryk Mituła, od 20 lat sołtys Głuszczyzny koło Lublina i przewodniczący tutejszego KGW. – Były przymiarki, by to koło reaktywować, ale nie miał kto się tym zająć. A że były sprzyjające warunki, rząd dał kołom zielone światło, to zgłosiłem się jako założyciel. Panie stwierdziły, że jak już się tym zająłem, to powinienem kołem kierować. Nasze koło liczy 47 członków, w tym pięciu panów.
Podobna sytuacja jest w Kazimierzówce. Tutejszym kołem także kieruje sołtys Eugeniusz Chyliński.
– Nikt nie chciał się tego podjąć, więc ja się zająłem – przyznaje Chyliński. – Ze względu na mój wiek chciałbym jednak, aby naszym kołem kierowała młodsza osoba.
Obietnice premiera
Program aktywizacji Kół Gospodyń Wiejskich premier Mateusz Morawiecki ogłosił we wrześniu 2018 w Lubartowie. Obiecał tym organizacjom bezpłatne doradztwo prawne, zwolnienie z płacenia podatków z części prowadzonej sprzedaży i stałe finansowe wsparcie.
KGW w prawie
Na terenie jednej wsi, sołectwa położonego w granicach administracyjnych miasta lub miasta do 5 tys. mieszkańców, może mieć siedzibę i działać jedno koło gospodyń wiejskich. Członkiem KGW może być każda osoba, która skończyła 18 lat. KGW jest dobrowolną, niezależną od administracji rządowej i jednostek samorządu terytorialnego, samorządną społeczną organizacją mieszkańców wsi. Wspiera rozwój przedsiębiorczości na wsi i aktywnie działa na rzecz środowisk wiejskich. Działa na postawie uchwalonego przez siebie statutu.