Max Payne pojawił się osiem lat temu i zrobił rewolucję w grach komputerowych. Na pierwszy rzut oka, wydawał się sztampową strzelanką. Jednak zastosowany po raz pierwszy na dużą skalę efekt "bullet time” sprawił, że gra do dzisiaj jest kultowa
A nóż gdzie?
Największym atutem gry niewątpliwie była rozgrywka. Bullet time sprawił, że czas zwalniał, a my skakaliśmy na boki strzelając do przeciwników. W spowolnieniach widać było każdą kulę dziurawiącą przeciwnika. Oczywiście, nie mogliśmy tej umiejętności wykorzystywać bez końca. Ładowała się ona podczas normalnych strzelanin w czasie rzeczywistym.
Arsenał, jakim dysponowaliśmy to łącznie 13 broni, w tym dwa pistolety na raz, uzi, karabin snajperski czy strzelby. Szkoda, że pominięto broń białą. Walka również ukazywała pewną poważną wadę. Mimo, iż była bardzo przyjemna, niesamowicie łatwo można było zginąć. Moment zawahania czy nieuwagi kończył zabawę. Dlatego też Max Payne do dzisiaj żartobliwie jest nazywany F5 i F9 (szybkie zapisanie i wczytanie gry).
Przeciwnikami byli głównie pospolici bandyci, a później nawet komandosi. Raz na jakiś czas zdarzała się potyczki z bossami, ale te akurat do najtrudniejszych nie należały.
Nikt nie przeżył
Upływający czas najbardziej widać w grafice. Warto jednak podkreślić, że w chwili wydania produkt stał na wysokim poziomie. Postacie i budynki wyglądały wtedy bardzo realistycznie. Mało tego, wiele przedmiotów można było przesunąć, rozwalić czy nawet podziurawić. To właśnie Max Payne wprowadził te elementy fizyki, które dziś w grach są standardem.
Warstwa dźwiękowa została przygotowana bardzo dobrze. Muzyka w tle idealnie pasowała do zaistniałej sytuacji. Bywała przygnębiająca, a jak trzeba było, to dynamiczna. Odgłosy wystrzałów broni, głosy postaci czy różne psychodeliczne dźwięki do dzisiaj brzmią świetnie. Warto zaznaczyć, że w grze znalazło się wiele ukrytych żartów i anegdotek. Podczas przeszukiwań mogliśmy na przykład natrafić na zwłoki, a obok napis Buffy. Było tego mnóstwo.
Max, zagraj to jeszcze raz
Głównymi elementami podkreślającymi klimat i występującymi bardzo często były jakby kartki z komiksu czy życia. Payne komentował w nich obecną sytuację czy dopowiadały one niektóre rzeczy. Nie spotkałem wcześniej takich mechanizmów. Dzięki temu świat gry był niesamowicie klimatyczny i powstała pewnego rodzaju więź z bohaterem.
Pierwsza część przygód Maxa Payne'a na stałe wbiła się do kanonu gier wiecznie żywych. W dniu premiery graczy i recenzentów bardzo zaskoczyła nowatorskimi pomysłami, ciekawym bohaterem i wspaniałym klimatem. Również dzisiaj, mimo iż nie prezentuje się tak dobrze, warto po nią sięgnąć by zobaczyć jak wyglądało użycie bullet time na samym początku. Bo tak naprawdę Max Payne to nie gra z dobrą fabułą. Można go nazwać opowieścią z dużą ilością akcji.
Max Pazura
Gra została wydana w Polsce przez nieistniejące już dziś Play-It w wersji całkowicie spolonizowanej. A głosu pod głównego bohatera użyczył Radosław Pazura.
Dowiedz się więcej o grze Max Payne 3