Seria Red Faction zawsze opierała się na dużej możliwości ingerencji gracza w środowisko gry. Nie inaczej jest z najnowszą częścią, choć wprowadzono sporo zmian. Recenzja Red Faction: Armageddon.
Historia w najnowszej produkcji Volition Inc. przenosi nas kilkadziesiąt lat w wprzód w stosunku do poprzedniej części serii i tradycyjnie rozgrywa się na Marsie.
A tu wszystko kreci się wokół destrukcji. W Guerilli mogliśmy zniszczyć dosłownie wszystko. Podobnie jest w Armageddonie, ale w trochę węższym zakresie, co wynika z korytarzowej struktury strzelanin TPP.
Czy to za pomocą młota, czy innych zabawek. Najciekawiej z nich prezentuje się Magnet Gun, który pozwala nam łączyć ze sobą różne obiekty (lub wrógów) za pomocą magnesów i obserwować niczym nieskrępowane zniszczenia.
Ponadto nasz bohater został wyposażony w możliwość odbudowania każdego obiektu, jaki został przez niego zniszczony.
Wprowadzono też element RPG, czyli umiejętności, które Darius zdobywa i rozwija w trakcie gry. Rozgrywka została też urozmaicona przez sekcje, które dają możliwość sterowania jakimś pojazdem.
Tym bardziej, że przeciwników można pokonać bez większych problemów nawet na wysokim poziomie trudności. A jeszcze ich design jest mocno nierówny. Jest kilka fajnych projektów, ale zdarzają się takie wpadki, że trudno je nawet nazwać brzydkimi. Dodatkowo uderza mała ilość bossów, czy może raczej ich prawie kompletny brak.
Na szczęście nie samą kampanią człowiek żyje. W grze twórcy umieścili dwa dodatkowe tryby rozgrywki. Pierwszy z nich, czyli Infestation, jest survivalem w którym maksymalnie 4 graczy odpiera kolejne fale przeciwników. Od czasów Hordy w Gears of War 2 nie jest może to nic odkrywczego, ale daje naprawdę dużo frajdy.
Drugi tryb to Ruin Mode, w którym plansze są wolne od wrogów, a gracz ma za zadanie w określonym czasie dokonać maksymalnie dużych zniszczeń w zabudowaniach na danej mapie. Oba tryby mogą dość skutecznie przedłużyć żywotność tego tytułu. Niestety zabrakło jakiejkolwiek formy gry polegającej na rywalizowaniu graczy.
WYROK
Pod względem audiowizualnym – a graliśmy na Xbox 360 – nie można Red Faction zarzucić nic złego. Po za tym, że gra nie prezentuje się fenomenalnie. Jest średnia, ale trzyma swój stały poziom.
Red Faction: Armageddon jest tytułem nie pozbawionym błędów, ale jednocześnie dającym trochę rozrywki na dobrym poziomie. A w sytuacji wakacyjnego niżu w temacie shooterów to w sumie dość ciekawa propozycja.
Nasza Ocena 4-/6