Obrazek, hasło i czarne tło. Efekt? Jeden z największych przebojów Internetu, czyli Demotywatory.pl.
Tak powstały amerykańskie "Motywatory”. A zaraz potem ich internetowe przeciwieństwo: Demotywatory.
Praca zbiorowa
Ogólna idea zrodziła się w USA jako odpowiedź na zjawisko powszechnie występujących plakatów motywujących. W każdym biurze czy wieżowcu znajdowały się transparenty, które miały podkreślać korzyści płynące np. z dobrej pracy zespołowej (Teamwork).
Historia polskiej strony Demotywatory.pl zaczęła się w 2008 roku. Jak przyznaje jej autor – Mariusz Składanowski – początkowo witryna nie zamierzała podbić Internetu.
– Zrobiliśmy taką pierwszą wersję i ona zaistniała. Mało kto o niej wiedział. Każdy kto chciał, mógł na nią wejść i zrobić sobie własnego demotywatora. One nawet nie były wtedy moderowane. Strona działała przez rok, a ja… przez jakiś w ogóle o niej nie pamiętałem – opowiada Składanowski.
Ale internauci pamiętali i dziś codziennie odwiedza ją około 700 tysięcy osób.
Czym jest Demotywator? To połączenie obrazka/grafiki/zdjęcia z komentarzem. Wszystko zależy od twórców. Niektóre skierowane są do wielbicieli konkretnego filmu czy gry i nie każdy taki żart zrozumie. Obowiązkowym elementem w każdym demotywatorze jest czarne tło. Jeżeli chodzi o zawarty humor, to są tutaj zdania podzielone.
Niektóre anegdotki są jedynie zabawne, inne balansują na granicy dobrego smaku, a inne podbijają Internet.
– To nie jest portal z tysiącami funkcji i możliwości. Jest on wyłącznie poświęcony demotywatorom i są na nim tylko demotywatory. Mogą się jedynie pojawić co jakiś czas reklamy, ponieważ koszt utrzymania jest spory, a musimy sobie jakoś radzić – tak Składanowski tłumaczy prostotę strony.
Z biegiem czasu zaczęło wszystko ewoluować. Użytkownicy zaczęli wrzucać zwykłe śmieszne obrazki, gry słowne, czy zwykle kawały. Najlepsze są jednak, zdaniem Składanowskiego, demotywatory odkrywcze tzn. takie, które opisują czynność lub zjawisko, którego jesteśmy świadkami na co dzień. Pokazują, że często nie zdajemy sobie sprawy z absurdów, które nas otaczają.
Demotywator, który chcemy wrzucić na stronę trafia najpierw do poczekalni, gdzie głosy użytkowników strony decydują czy trafi na tzw. Główną, czy pozostanie w archiwum.
Co się dziej, gdy jakiś demotywator jest wyjątkowo niesmaczny czy obraźliwy?
– To dla nas bardzo ważne, by taki obrazek został szybko zdjęty – podkreśla Składanowski. – Czasami jest to dość trudne. Od ukazania się obrazka parę tysięcy osób go zobaczy. Moderator działa na bieżąco i w ciągu paru godzin taki demotywator jest usuwany.
Dziennie wrzucanych jest kilkanaście obrazków na stronę. Niedawno padł rekord: 60 demotywatorów.
Sukces demotywatory.pl sprawił, że powstają podobne strony: Demotywacki.pl, demoty.pl, demotywatory.org, itd.
– Internet jest na tyle duży, że każdy może robić podobne rzeczy – kwituje sprawę Składanowski. – My mamy własne plany. Przymierzamy się do wydania koszulek. Teraz jest tylko jedna; z logiem. I ona niespecjalnie się przyjęła. Na pewno zaplanujemy konkurs na nową koszulkę demotywatorów.