Wydawało się, że lata świetności Osadnicy już dawno mają za sobą. Owszem, kolejne gry z tej serii nie były może tragiczne, ale też specjalnie nie porywały. Jak jest tym razem? Gramy w Settlers 7.
Teraz, po dłuższej chwili spędzonych z "siódemką” jestem bardzo zadowolony z ogromu wprowadzonych zmian. Mówiąc krótko: sentymenty na bok. Właśnie tak powinni wyglądać dzisiejsi Osadnicy na miarę XXI wieku!
Mój entuzjazm do gry rodził się jednak powoli. Choćby dlatego, że już podczas instalacji natrafiłem na pierwsze problemy. Po pierwsze samo zainstalowanie gry trwa strasznie długo. Do tego jeszcze obowiązkowe jest założenie konta na serwerach Ubisoftu. Gra potrzebuje bowiem połączenia z internetem nie tylko podczas gry w multi.
Wszystkie nasze save'y oraz informacje dotyczące gracza umieszczane są na serwerach wydawcy gry. Takie działanie ma zapobiec piractwu. Coś mi się jednak wydaje, że piraci zabezpieczenia łatwo obejdą a uczciwi gracze… cóż, ci już od dawna płacą za grzechy swoich mniej uczciwych (eufemistycznie to ujmując) kolegów.
Jeżeli już jednak uda nam się przebrnąć przez uciążliwą instalację, pobierzemy trochę patchy, itd. możemy wreszcie cieszyć zmysły grą.
A ta jest naprawdę zaskakująco ładna. Zwłaszcza gdy porównamy ją z poprzednikami. Wszędzie krzątają się nasi podopieczni co i rusz znikając w bajkowych domkach. Wokół szumi las, a zieloną równinę przecina rwący strumień. Sielanka.
Baśniowego klimatu dopełnia muzyka. Naprawdę niezła. Już na początku, w menu gry autorzy częstują nas pięknym żeńskim wokalem. Potem, podczas gry jest jeszcze lepiej i posłuchamy naprawdę fajnych melodii w wykonaniu churu. Nieźle wykonane są także przerywniki filmowe. Widać, że nowi Settlersi to już nie budżetówka.
Twórcy gry nieźle sypnęli kasą, żeby każdy jej element stał na naprawdę wysokim poziomie. Również aktorzy zatrudnieni do polskiego dubbingu wypadają znacznie lepiej niż w większości polskich produkcji. W Narodzinach Kultur wszelkie wprowadzenia do misji i przerywniki filmowe były wykonane kiepsko, a podłożone głosy brzmiały sztucznie.
Sama mechanika rozgrywki także przeszła solidny facelifting. Po pierwsze nasi osadnicy zyskali większą swobodę poruszania się. Dawniej surowce przenoszone były między chorągiewkami ustawionymi na drodze. Pomiędzy dwiema chorągiewkami mógł znajdować się tylko jeden tragarz. Teraz chorągiewek nie ma w ogóle a nasi osadnicy hasają swobodnie przenosząc towary bezpośrednio do miejsca przeznaczenia. Drogi stawia się znacznie łatwiej, a jeden osadnik może przenosić naraz nawet po trzy sztuki surowca.
Zmiany zaszły także w podejściu do rozbudowy naszej osady. Dawniej oddzielnie budowaliśmy np. chatę drwala, leśniczówkę i tartak. Teraz odbywa się to nieco inaczej. Żeby wybudować podobne struktury tym razem najpierw stawiamy leśną chatę, do której możemy dołączyć do trzech "przybudówek”, czyli budynków, których mieszkańcy zajmują się np. ścinaniem drzew czy łowieniem dzikiej zwierzyny.
Na początku myślałem, że zepsuje mi to zabawę. W końcu w Settlersach największą frajdę sprawiało właśnie tworzenie owych sieci zależności, dokładne planowanie gdzie postawić każdą budowlę, aby ta zawsze była zaopatrzona w surowce i aby nasza wioska dostarczała nam dokładnie tego, czego potrzebujemy.
Tutaj teoretycznie mamy mniejsze pole do popisu, ale z drugiej strony cały system zależności jest dużo przejrzystszy a zarządzanie wioską stało się przyjemniejsze.
Zmiany znajdziemy w praktycznie każdym elemencie gry. Z przyjemnością muszę stwierdzić, że przeważnie są to zmiany na lepsze. Inaczej się rekrutuje wojska, inaczej nimi zarządza, choć sama walka nadal wygląda podobnie. Jednym słowem - jeśli spodziewasz się rozlewu krwi i urwanych kończyn możesz się zawieść. Walka w Settlersach zawsze wyglądała trochę komicznie, ale ma to też swój specyficzny urok.
Z nowinek warto również wspomnieć o drzewku technologicznym i możliwości wspierania naszej gospodarki poprzez coraz nowsze wynalazki. W tym celu warto inwestować w piwolubnych mnichów, którzy przeszukują zakurzone tomiska w poszukiwaniu potrzebnej nam wiedzy.
Tryb multi także miał być jedną z mocnych stron nowych Settlersów. Wrogów można pokonać nie tylko dzięki sile militarnej. Za odpowiednie osiągnięcia w trakcie gry wieloosobowej otrzymujemy odpowiednią liczbę punktów. Kto pierwszy zbierze całą pulę - wygrywa. Trzeba przyznać, że kiedy uda się już z kimś dłużej pograć, gra się naprawdę nieźle. Szkoda tylko, że miałem dość spore problemy ze stabilną rozgrywką.
Bardzo ciężko było mi się z kimkolwiek połączyć a nawet kiedy się to udało nie miałem gwarancji, że połączenie nagle nie zostanie zerwane. Miejmy nadzieję, że patche wyeliminują ten problem.
Nowi Settlersi to prawdziwy renesans serii i to nie tylko dlatego, że wygląd budowli i strojów naszych Osadników nawiązuje do tej właśnie epoki. Twórcy gry odrobili lekcję i poprawili to, co w ich produkcie do tej pory kulało.
Nawet zmiany, których niekoniecznie może oczekiwałem okazały się zmianami na lepsze. Kilka drobnych niedociągnięć jednak pozostało. Z dziwnego systemu zabezpieczeń nie da się już po wydaniu gry zrezygnować, jednak warto byłoby popracować np. nad stabilniejszą rozgrywką sieciową.
Nasza ocena: 5-/6
Chcesz grę The Settlers 7: Droga do Królestwa? Proszę bardzo. Sprawdź nasz KONKURS