World of Tanks: Do domu wrócimy, w piecu napalimy, nakarmimy psa (wideo)

Będzie, bo na razie World of Tanks miał swoja premierę w Rosji. W europie i za oceanem tysiące domowych czołgistów próbowało swoich sił w wersji beta.

Twórcy gry – studio Wargaming.net – uruchomili właśnie polską stronę internetową World of Tanks. Po polsku będzie również pełna wersja gry. Kiedy? Prawdopodobnie jeszcze w styczniu.

World of Tanks to gra poświęcona tylko i wyłącznie czołgom, działom samobieżnym i niszczycielom czołgów z czasów II wojny światowej. Do wyboru mamy konstrukcje niemieckie, rosyjskie, amerykańskie, angielskie, włoskie i japońskie (choć twórcy zapowiedzieli, że pojawi się kilka modeli polskich: TKS, 7TP i prototypowy 10TP. A co jeszcze ciekawsze: jeżeli czterej członkowie załogi gracza będą mieli polskie imiona, to tenże gracz dostanie psa).

Czołgi kupujemy i ulepszamy za zdobyte na polu walki punkty doświadczenia (ale nie zamontujemy na nich nic nie zgodnego z realiami historycznymi).

I jak w klasycznym MMO gracze mogą się łączyć w klany. Bo tu samemu na polu bitwy niewiele się zdziała. Trzeba przyznać, że modele czołgów robią w World of Tanks wrażenie (łącznie jest ich ponad 150), a sama rozgrywka momentami niemal zamienia się w symulator gąsienicowego potwora. Do tego dochodzą wspomniane elementy RPG, sporo strategii i mnóstwo akcji. Nic dziwnego, że było tylu chętnych na testy gry.

Nieźle prezentują się też mapy: od niemieckich miast, przez rosyjskie pola po odwzorowaną Prochrowkę (w lipcu 1943 doszło tu największego starcia pancernego w historii). Do wyboru będzie sześć trybów rozgrywki: losowa bitwa (dla dwóch 15-osobowych drużyn), wojna klanów, wyzwanie czasowe, bitwa średniowieczna (mapa bez żadnych osłon), Assault i samouczek, gdzie walczymy z czołgami kierowanymi przez komputer.