Zalane sale terapeutyczne, na ścianach i suficie grzyb. W gniazdkach nie ma prądu, a w kranach ciepłej wody. Ośrodek dla osób uzależnionych w Szpitalu Neuropsychiatrycznym nie ma gdzie przyjmować pacjentów. Jego pacjenci i pracownicy proszą o pomoc.
– Mamy pięć grup po ok. 12-15 pacjentów. To m.in. grupy psychoedukacyjne, problemowe, treningowe i terapeutyczne. Prowadzimy też sesje indywidualne. Większość zajęć musieliśmy odwołać, bo w tym momencie po prostu nie mamy gdzie przyjąć pacjentów - tłumaczy Iwona Mialik, kierownik Wojewódzkiego Ośrodka Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie. - Została nam tylko grupa psychoedukacyjna. To pacjenci na początku terapii, którzy muszą być pod stałą opieką. Nie wiemy jak to będzie wyglądało na dłuższą metę, bo nie mamy odpowiednich warunków. Potrzebujemy pomocy - apeluje kierownik.
Budynek, w którym działa ośrodek jest w opłakanym stanie i wymaga pilnego remontu. - Od wielu lat zmagamy się z grzybem na sufitach i ścianach, ale do tej pory było to jeszcze do zniesienia. Niestety jesienią przez opady deszczu pomieszczenia terapeutyczne i sanitarne zostały całkowicie zalane - podkreśla Karolina Wojciechowska-Oremczuk, jedna z terapeutek, która pracuje w ośrodku. - Ze względów bezpieczeństwa trzeba było odłączyć prąd, więc zostaliśmy bez dostępu do światła i ciepłej wody. Byliśmy zmuszeni odwołać większość sesji terapeutycznych. Szukamy kogoś, kto mógłby nam chociaż wyremontować dach. Wtedy moglibyśmy wznowić terapie.
Jak tłumaczy kierownik ośrodka, dyrekcja szpitala nie ma środków na remont. - Zaproponowano nam przeniesienie do innego pomieszczenia, pod oddziałem psychiatrycznym. Tam też na ścianach jest grzyb, a zamiast okien tylko małe lufciki, bo to pomieszczenie piwniczne. Nie ma nawet jak wpuścić świeżego powietrza - zaznacza Iwona Mialik. Podkreśla: To nie są na pewno warunki dla pacjentów w trakcie terapii, którzy są w bardzo specyficznej sytuacji i powinni mieć zapewniony chociaż minimalny komfort podczas zajęć.
Dlatego pracownicy chcieliby zostać w dotychczasowym miejscu. - Budynek, w którym do tej pory prowadziliśmy zajęcia z pacjentami stwarzał bardzo dobre warunki. Mamy tam cztery sale terapeutyczne, w tym jedną wyłącznie dla potrzeb oddziału dziennego. W nowej lokalizacji są to zaledwie dwie, zacznie mniejsze sale - zaznacza Karolina Wojciechowska-Oremczuk i dodaje, że przy zachowaniu standardów sanitarno-epidemiologicznych, m.in. wymaganych odstępów między pacjentami, ośrodek nie jest w stanie przyjąć ich w dotychczasowej liczbie. - Dodatkowo nasz budynek jest położony w pewnej odległości od szpitala, więc nie budzi od razu u pacjentów negatywnych skojarzeń z leczeniem psychiatrycznym, co w terapii też ma znaczenie - zwraca uwagę terapeutka.
- Niestety w budżecie szpitala nie mamy aktualnie środków na taką inwestycję. Napiszę w tej sprawie do Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego z prośbą o pomoc, bo sytuacja jest kryzysowa - przyznaje Piotr Dreher, dyrektor Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie. - Najważniejszy jest dach. Gdyby udało się uzyskać pomoc w jego remoncie, sądzę, że resztę udałoby się jakoś zorganizować i można by było wznowić terapie w dotychczasowym budynku.