Piłkarze Jarosława Czarnieckiego dwa razy prowadzili w starciu z Jutrzenką. Niestety, rywale w obu przypadkach doprowadzali do wyrównania. Efekt? Mecz dwóch najgorszych zespołów grupy czwartej zakończył się remisem 2:2. A to oznacza, że Hetman musi jeszcze poczekać na pierwsze zwycięstwo w sezonie.
Gospodarze żałują zmarnowanej szansy, bo od 24 minuty prowadzili 1:0. Wesley Cain zdecydował się na wrzutkę w pole karne, a Rafał Turczyn głową skierował piłkę do siatki. Do przerwy zamościanie utrzymali korzystny rezultat. Niestety, już w 53 minucie Krzysztof Kozieł strzelił na 1:1 i wszystko zaczynało się od początku.
Kolejne fragmenty spotkania? W 57 minucie wydawało się, że Hetman będzie grał w liczebnej przewadze. Cain miał już przed sobą tylko bramkarza, ale w ostatniej chwili został przewrócony przez jednego z rywali. Wszyscy spodziewali się czerwonej kartki, a tymczasem arbiter uznał, że to gracz gospodarzy przewinił.
Kilka chwil później Rafał Kruczkowski wywalczył jedenastkę i sam poszkodowany okazał się pewnym egzekutorem z „wapna”. Dzięki temu Hetman ponownie znalazł się w lepszej sytuacji. Kwadrans później goście znowu wyprowadzili szybką kontrę, a tym razem Tomasz Kaczor wykorzystał niezdecydowanie bramkarza i lobem posłał futbolówkę do siatki.
Zamościanie ruszyli do ataku w poszukiwaniu trzeciego trafienia i trzeba przyznać, że mieli kilka sytuacji. Spudłował Cain, a szczęścia próbowali jeszcze: Damian Pupeć, czy dwukrotnie Norbert Myszka. Najlepszą okazję zmarnował jednak Piotr Białousko, który miał pięć metrów do bramki i strzelał głową, ale na linii interweniował jeszcze obrońca Jutrzenki. Swoją szansę mieli też goście jednak dobrze spisał się Grzegorz Gibki i zawody ostatecznie zakończyły się podziałem punktów.
– Można było to wygrać, a nawet trzeba było. Mimo wszystko, trzeba też przyznać, że wynik jest sprawiedliwy. I my i rywale mieliśmy swoje sytuacje. Prowadziliśmy jednak dwa razy, mieliśmy bardziej klarowane sytuacje na kolejne bramki, dlatego jest niedosyt. Trzy punkty dałyby chłopakom większą wiarę we własne możliwości, a „oczko” nie zadowala tak naprawdę nikogo – ocenia Jarosław Czarniecki, trener Hetmana.
Szkoleniowiec przyznał też, że nie jest zadowolony z sędziowania. – Nie boję się tego powiedzieć, że arbiter przyznał nam karnego w sytuacji, kiedy się nam nie należał. A do tego podjął kontrowersyjną decyzję przy okazji akcji Wesleya Caina, który moim zdaniem był faulowany, a sędzia dopatrzył się faulu naszego zawodnika – wyjaśnia trener ekipy z Zamościa.
Hetman Zamość – Jutrzenka Giebułtów 2:2 (1:0)
Bramki: Turczyn (24), Kruczkowski (61-z karnego) – Kozieł (53), Kaczor (68).
Hetman: Gibki – Wolanin, Myszka, Szatała, Pupeć, Ozcifi (78 Dajos), Turczyn, Kruczkowski, Pokrywka (65 Białousko), Cain, Grzęda.