Decyzja wydana przez komisję dyscyplinarną uprawomocni się w czwartek. Nauczycielki z Werbkowic zostały oczyszczone z zarzutów, więc dyrektor, który zawiesił je w czynnościach, teraz musi przywrócić do pracy, ale też wypłacić zaległe pobory wraz z odsetkami.
– W moim przypadku w grę wchodzi niemała kwota, ok. 4 tys. zł. Czekam na te pieniądze niecierpliwie, bo za ostatni miesiąc otrzymałam zaledwie 1,3 tys. zł z groszami, podczas gdy moja rata kredytu hipotecznego to 1,5 tys. zł – mówi Ewa Koźmińska, wuefistka w szkole w Werbkowicach, która wraz z polonistką Anną Woś, decyzją obecnego dyrektora została zawieszona w czynnościach, gdy wobec obu wszczęte zostało postępowanie dyscyplinarne.
Przypomnijmy, że obie nauczycielki musiały się przed komisja dla nauczycieli tłumaczyć z tego, co zrobiły w sprawie opublikowanego w internecie filmiku przedstawiającego roznegliżowaną uczennicę.
Pisaliśmy o tym w czerwcu. Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło pod koniec sierpnia zeszłego roku. Anna Woś była wówczas jeszcze dyrektorką szkoły w Werbkowicach, ale przebywała na zwolnieniu lekarskim, a Ewa Koźmińska jej zastępczynią.
– Od jednej z nauczycielek dowiedziałam się, że w internecie pojawił się i był udostępniany film, na którym zarejestrowano jedną z naszych uczennic. Dziewczynka była roznegliżowana – opowiadała nam kilka tygodni temu pani Ewa.
Zapewniała, że mimo wakacji natychmiast skontaktowała się z wychowawczynią nastolatki, a także z psychologiem i pedagogiem szkolnym, które miały udzielić dziecku i rodzicom wsparcia. Z ojcem dziewczynki umówiono nawet termin termin spotkania, ale w międzyczasie do Koźmińskiej zatelefonowała mama uczennicy. Zadeklarowała, że policję o sprawie poinformują wspólnie z mężem, a przyjęcia wsparcia ze strony szkoły odmówiła.
Od 1 września obie nasze rozmówczynie nie kierowały już werbkowicką podstawówką. Ich obowiązki przejęła Małgorzata Majewska-Tkaczuk. Uczennica zmieniła klasę i sprawa na kilka miesięcy ucichła. Ale nowa dyrektor zwolniła stanowisko w grudniu, a tuż przed tym na swoje poprzedniczki poskarżyła do rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli. W efekcie zostało wszczęte postępowanie, co kolejnego dyrektora skłoniło do zawieszenia obu nauczycielek, choć nie miał obowiązku tego robić, ale również obcięcia im o połowę podstawowego wynagrodzenia, a także wstrzymania wypłaty wszystkich wydatków.
– Tymczasem postępowanie dyscyplinarne zakończyło się dokładnie tak, jak to przewidywałyśmy. Oczyszczono nas ze wszystkich zarzutów. Czekamy więc na pismo od dyrektora z informacją o przywróceniu nas do pracy, a także wypłatę całego zaległego wynagrodzenia wraz z odsetkami – mówi z satysfakcją Anna Woś.
Czy dyrektor tak właśnie się zachowa? – Zapadła taka decyzja, jaka zapadła i ja ją honoruję. Ale uprawomocni się w czwartek, więc wtedy wydam odpowiednie decyzje. Postąpię zgodnie z prawem – zapewnia dyrektor Szczepan Jabłoński. Tego, czy zawieszenia nauczycielek żałuje, nie chciał komentować.