Trzeci mecz na Arenie Lublin i znowu nie ma zwycięstwa. Motor ponownie nie potrafił wykorzystać atutu własnego boiska. Podopieczni Mirosława Hajdy tylko zremisowali z Garbarnią Kraków 1:1. Trzeba też dodać, że powinni być zadowoleni z punktu, bo w drugiej połowie to goście mogli przechylić szalę na swoją stronę.
Dobre wieści? W piątym występie na drugoligowych boiskach żółto-biało-niebiescy wreszcie jako pierwsi zdobyli gola. Tym razem zagrali też dużo lepiej w pierwszych 45 minutach. Każdy, kto oglądał piątkowe spotkanie musi jednak przyznać, że to był remis ze wskazaniem na zespół z Krakowa, który dominował po zmianie stron. A gospodarzom niewiele wychodziło w ofensywie.
Już po kilkudziesięciu sekundach gry z gola powinni się cieszyć piłkarze Łukasza Surmy. Kamil Kuczak centrował z prawej strony boiska, a walkę w powietrzu wygrał Rafał Górecki i strzelił groźnie głową, ale nie trafił w ogóle w bramkę. Na odpowiedź gospodarzy trzeba było poczekać tylko do 10 minuty. Rafał Król zagrał prostopadłą piłkę do Piotra Ceglarza, a ten dośrodkował w szesnastkę rywali. Przed obrońcę wbiegł Michał Król i uderzył z powietrza, ale prosto w ręce bramkarza.
Kilka chwil później Tomasz Swędrowski strzelił po ziemi, ale Aleksander Kozioł końcami palców zdołał odbić piłkę. Lublinianie zdecydowanie przejęli jednak inicjatywę. Wydawało się, że gol jest tylko kwestią czasu. Motor zepchnął rywali do obrony i sunął z kolejnymi atakami. W 22 minucie wreszcie się udało. Marcin Michota wyrzucił piłkę z autu do Ceglarza, a ten mimo że miał obok siebie kilku rywali, a po chwili „złamał” akcję do środka i świetnie „zakręcił” piłkę do siatki.
Napór żółto-biało-niebieskich powoli słabł i w końcówce pierwszej odsłony Garbarnia coraz częściej gościła w polu karnym Sebastiana Madejskiego. W 38 minucie Błażej Radwanek kiwał tuż przed bramką Motoru, ale obrońcom udało się wybić piłkę. Niestety, prosto pod nogi Jakuba Kowalskiego, który miał mnóstwo czasu i miejsca, żeby podrzucić sobie futbolówkę i wstrzelić ją pod bramkę. A tam Radwanek bardzo przytomnie zgrał do Jakuba Bąka, który strzelił na 1:1. Pierwszą odsłonę pozytywnym akcentem zakończył Michota, który huknął z woleja, ale prosto w bramkę i wywalczył tylko rzut rożny.
Drugie połowy do tej pory były bardzo dobre w wykonaniu zespołu trenera Hajdy. O dziwo tym razem Motor zagrał zdecydowanie gorzej od rywali. Zaczęło się obiecująco od akcji Daniela Świderskiego, który przerzucił piłkę nad obrońcą, ale bramkarz gości pierwszy do niej dopadł.
W 61 minucie gospodarze wrócili z bardzo dalekiej podróży. Radwanek zagrał do Kuczaka, a ten w sytuacji sam na sam strzelił na bramkę. Dobrze zachował się jednak Madejski, który odbił piłkę ręką na słupek. Kibice na Arenie Lublin czekali na lepszy fragment gry swoich pupili, ale się nie doczekali. Piłkarze Surmy dominowali, byli ciągle przy piłce, a Motor nie był w stanie wymienić chociaż kilku podań. Owszem, było parę strzałów: Ceglarza i Michoty, ale były to próby niecelne. Dopiero w 89 minucie naprawdę blisko był Swędrowski, który uderzał tuż zza pola karnego, a piłka nieznacznie minęła słupek.
Efekt? Po trzech meczach u siebie lublinianie mają na koncie: dwa remisy i porażkę. W następnym tygodniu II liga zagra dwa razy. Motor najpierw w środę zmierzy się we Wrocławiu z rezerwami Śląska Wrocław (nietypowo już o godz. 12). Z kolei w niedzielę na Arenie zamelduje się KKS Kalisz (godz. 17).
Motor Lublin – Garbarnia Kraków 1:1 (1:1)
Bramki: Ceglarz (22) – Bąk (39).
Motor: Madejski – M. Król, Cichocki, Łukasik (66 Wawszczyk), Michota, Kunca (56 S. Duda), Kumoch (57 Rak), Swędrowski, R. Król, Ceglarz (72 Wójcik), Świderski (72 Ropski).
Garbarnia: Kozioł – Kowalski, Górecki, Masiuda, Nakrosius, Bąk (86 Serafin), M. Duda (86 Laskoś), Kołbon, Wacławek (74 Malik), Kuczak, Radwanek (79 Marszalik).
Żółte kartki: Swędrowski, S. Duda – Radwanek, Masiuda.
Sędziował: Patryk Gryckiewicz (Toruń).
Widzów: 3530.