Niecałe sto metrów od kościoła przy ul. Włostowickiej powstaje wysoki maszt telefonii komórkowej. Właściciele pobliskich domów nie kryją zaskoczenia. Obawiają się utraty wartości swoich działek. Starostwu zarzucają nieczyste zagrywki, w tym celowe wprowadzanie ich w błąd.
Maszt stawiany jest przez spółkę Towerlink Poland, która wydzierżawiła działkę od jednej z mieszkanek. Chodzi o grunt położony na zachód od ul. Włostowickiej. Od wieży do kościoła w linii prostej będzie ok. 95 metrów, a do najbliższych domów: zaledwie 65. Sama konstrukcja będzie sięgała 55 metrów wysokości. Właściciele działek są zaskoczeni faktem, że przed wydaniem pozwolenia na budowę, nie zostali skutecznie zawiadomieni.
Skarga i błąd
– Nie mam nic przeciwko masztom telefonii komórkowej, ale w tym miejscu. Nie pod naszymi oknami. Jako obywatele mamy prawo do niezakłóconego widoku z okna. Poza tym to jest bardzo blisko kościoła, najstarszej świątyni w Puławach. W mojej ocenie budowa tutaj obiektu, który będzie od niego 2,5 raza wyższy to barbarzyństwo – mówi Waldemar Szałas, najbliższy sąsiad budowanej wieży.
Mieszkańcy z osiedla Włostowice domagają się natychmiastowego wstrzymania wykonania pozwolenia na budowę masztu.
Dodatkowo pan Waldemar wnosi o uznanie go za stronę postępowania. W jego ocenie, ani on, ani inni mieszkańcy, właściciele działek znajdujących się w bliskiej odległości od wieży, nie byli w stanie złożyć uwag wcześniej.
– Dlatego, że nikt nas o tym nie poinformował, a jedna sąsiadka otrzymała pismo, z którego wynikało, że ta wieża ma stanąć na Mokradkach. To przecież zupełnie inna część miasta. Urzędnicy ewidentnie wprowadzili nas w błąd – ocenia nasz rozmówca.
Gdzie Mokradki, a gdzie Włostowie
Podobnego zdania jest syn sąsiadki pana Waldemara: – Na Włostowicach, niedaleko działki na której budują ten maszt, mieszka moja 72-letnia mama. Teraz boję się o jej zdrowie. Poza tym wartość wszystkich działek wokół wieży natychmiast spadnie – tłumaczy Paweł Kalbarczyk. – Najgorsze jest to, że nie byliśmy w stanie na czas zareagować, bo zawiadomienie dotyczyło Mokradek, a to przecież są Włostowice, względnie Powiśle.
Skąd ta pomyłka w nazwie? „Instalacja radiokomunikacyjna BT14582 Puławy Mokradki” to nazwa zadania, którą nadal wieży sam inwestor, spółka Towerlink. To właśnie ta nazwa widnieje na wniosku o pozwolenie na budowę, a pracownicy puławskiego starostwa bezrefleksyjnie powtórzyli ją wysyłając nieliczne zawiadomienia do mieszkańców. Gdy ci przeczytali, że chodzi o położone od nich o ponad kilometr Mokradki, nie zainteresowali się sprawą. Zwłaszcza, że na dokumencie nie podano prawdziwego adresu masztu, ani jego docelowej wysokości.
– Nam nie chodzi o to, żeby wieży w ogóle nie było. Wystarczyłoby ją przesunąć np. na teren osadnika, kilkaset metrów dalej. Tam, gdzie nikomu by nie przeszkadzała. Wiemy, że takie maszty są potrzebne, sami korzystamy z komórek, ale sposób, w jaki załatwiono tę sprawę nie był czysty – uważa Waldemar Szałas.
Starostwo: nie mogliśmy odmówić
Co na to wszystko powiatowi urzędnicy? Z wyjaśnień, jakie dostaliśmy wynika, że do żadnej winy się nie poczuwają, a samo pozwolenie zostało wydane zgodnie z prawem.
– Przed wydaniem pozwolenia ustaliliśmy strony, a następnie zawiadomiliśmy je o toczącym się postępowaniu. Ponadto informacja dotycząca inwestycji została opublikowana w Biuletynie Informacji Publicznej. W wyniku zawiadomienia nie wpłynęły żadne zastrzeżenia i wnioski – informuje Maciej Saran, rzecznik powiatu.
Jak dodaje, sprawdzono m.in. zgodność projektu budowlanego z miejscowym planem, jego kompletność, posiadanie wymaganych opinii i zweryfikowano, czy autorem projektu wieży jest osoba posiadająca uprawnienia budowlane.
– Jeżeli więc wniosek został prawidłowo złożony i zawiera wszystkie niezbędne załączniki, a planowana inwestycja nie stoi w sprzeczności z miejscowym planem zagospodarowania, jak również nie narusza przepisów prawa budowlanego i miejscowego, starosta nie może wydać decyzji odmownej – przekonuje Saran.
Trzy metry
Tymczasem zainteresowani mieszkańcy Włostowie utrzymują, że jeden obowiązek spełniony nie został. Chodzi o ich poinformowanie o wszczętym postępowaniu we właściwy sposób. Jak pisze jedna ze skarżących domagająca się stwierdzenie nieważności wydanego pozwolenia, doszło do „rażącego naruszenia prawa” i przekonuje, że gdyby wiedziała, że inwestycja powstanie 3 metry od granicy jej działki, złożyłaby odwołanie we właściwym terminie.
Sąsiedzi budowanego masztu liczą na to, że inwestycja zostanie zablokowana, a sama wieża powstanie w dogodniejszym miejscu. Swoje pisma wysłali do puławskiego starostwa oraz SKO w Lublinie. Czekają na ich rozpatrzenie.