– To cyrk, co tu się dzieje – denerwują się pacjenci, którzy czekają w kolejce na szczepienie przeciwko COVID-19 przez szpitalem przy al. Kraśnickiej w Lublinie.
– Niby są wyznaczone godziny, ale każdy przychodzi, jak chce. Wszyscy się tłoczą – irytuje się jeden z pacjentów stojących w kolejce. – Przed wakacjami ludzi opanował jakiś szał – dodaje inna pacjentka.
Tuż przed południem przed szpitalem przy al. Kraśnickiej czekał tłum pacjentów. Wszyscy na szczepienie. Na zdjęciach i filmie przysłanych przez Czytelnika widać, że większość osób w kolejce nie przestrzega dystansu.
– Niektórzy pacjenci czekali od rana, nawet od godz. 6 czy 8. Stąd między innymi taka kolejka. Wychodziliśmy do nich kilkakrotnie i prosiliśmy, żeby nie czekali, bo nie wiemy kiedy Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych dostarczy nam szczepionki – tłumaczy Małgorzata Piasecka, zastępca dyrektora ds. lecznictwa szpitala wojewódzkiego przy al. Kraśnickiej. Dodaje, że chodzi o zaplanowane na dzisiaj dostawy szczepionek Pfizera. – Dzwoniliśmy do agencji, ale nie potrafili nam podać konkretnej godziny dostawy. Szczepionki przyjechały ostatecznie o godz. 11.15 i kwadrans później zaczęliśmy szczepienia. Szczepimy w czterech gabinetach, więc już mniej więcej połowa z tych osób, które czekały jest zaszczepiona – zapewnia Piasecka.
Zaznacza, że pacjenci, którzy mieli na dzisiaj wyznaczoną drugą dawkę szczepionki AstraZeneca, byli szczepieni na bieżąco, bo ten preparat był dostarczony wcześniej.
Jak tłumaczy Piasecka, pacjenci przy rezerwacji dostają automatycznie dzień i godzinę szczepienia. – Niestety ta godzina nie jest w żaden sposób zsynchronizowana z dostawami szczepionek. Dlatego dochodzi do takich sytuacji, jak ta dzisiejsza – wskazuje zastępca dyrektora.