W oknie puławskiego biura posła Krzysztofa Szulowskiego z Prawa i Sprawiedliwości można dostrzec niewielką kamerkę skierowaną w stronę ulicy Skowieszyńskiej. Tabliczki o tym, że obiekt jest monitorowany nie ma. Poseł zapewnia, że jest wyłączona. Kupiono ją po jesiennych protestach.
Nasz czytelnik zwrócił uwagę na urządzenie ustawione w oknie biura poselskiego przy Skowieszyńskiej w Puławach. Jego zdaniem to szerokokątna kamera, której używanie powinno zostać oznaczone adekwatną tabliczką o monitoringu. Ale na budynku jej nie widać.
– Tę kamerkę zakupiliśmy jesienią ubiegłego roku w związku z protestami, które ogniskowały się w pobliżu biura. Nie doszło wtedy do aktów wandalizmu, ale wolimy być zabezpieczeni na wypadek, gdyby sytuacja uległa zmianie. Chcemy po prostu chronić mienie, które użytkujemy, bo ta nieruchomość nie należy do nas – tłumaczy Krzysztof Szulowski, poseł PiS.
Według parlamentarzysty kamera dotychczas nie była uruchamiania, a w środku nie ma karty pamięci. Gdy zostanie zakupiona i umieszczona w gnieździe, sprzęt zacznie nagrywać obraz nawet przez 24 godziny na dobę. Wtedy pojawić ma się także właściwe oznakowanie.
Tymczasem pracownicy biura nieoficjalnie przyznają, że skala zwłaszcza jesiennych protestów oraz agresywne zachowanie werbalne demonstrantów mogą być powodem do obaw, także o ich własne bezpieczeństwo. Przypominamy jednak, że w Puławach antyrządowe pikiety w ciągu ostatniej dekady przebiegały w sposób pokojowy. Nie notowano również ataków na biura poselskie poszczególnych ugrupowań.