Górnik Łęczna pokonał 1:0 Garbarnię Kraków i utrzymał pierwsze miejsce w tabeli. Mecz miał dwa oblicza - przed przerwą lepsze wrażenie sprawiali łęcznianie, a po zmianie stron goście kilka razy zagrozili bramce "zielono-czarnych"
Oto jak sobotnie spotkanie podsumowali szkoleniowcy obu zespołów.
Łukasz Surma, trener Garbarni
– Gratuluję Górnikowi wygranej, który zdominował nas w pierwszych 30 minutach. Ciężko było nam wówczas skonstruować jakaś klarowną akcję do zdobycia gola. Gospodarze dobrze atakowali nas pressingiem i aby spod niego wyjść należało szybciej operować piłką. My jednak tego nie zrobiliśmy. Brakowało nam argumentów i musimy szukać punktów w kolejnych meczach. Ten zespół ma potencjał, ale musi do udowadniać podczas nadchodzących spotkań.
Kamil Kiereś, trener Górnika
– Za nami trudny tydzień. W ciągu ostatnich dni musieliśmy przygotować do występu wracającego po kontuzji Pawła Wojciechowskiego. Poza tym, Aron Stasiak wyjechał na zgrupowanie reprezentacji U-21, a Leandro musiał pauzować ze względu na kartki. Mieliśmy sporo problemów – Paweł Baranowski miał dolegliwości żołądkowe, a kilku innych zawodników było przeziębionych. Mimo tego stanęliśmy na wysokości zadania. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Garbarnia to drużyna, która do tej pory przegrała tylko jedno spotkanie na wyjeździe, tracąc przy tym tylko sześć bramek. Dlatego spodziewaliśmy się trudnych zawodów. Po podanie za linię obrony Paweł Wojciechowski zdobył bramkę. Przed drugą połową zdecydowałem o wycofaniu zespołu na własną połowę. Przeżywaliśmy trochę trudnych chwil. Dawno nie mieliśmy takiego kryzysu pod kątem oddania inicjatywy. Rozgrywki są jednak długie, więc zdarzają się takie momenty. Przede wszystkim, ważne jest to, że dowieźliśmy trzy punkty i myślimy już o następnym, trudnym wyjazdowym meczu we Wronkach z rezerwami Lecha Poznań.
Z czego wynikało to, że w drugiej połowie tak wam nie szło i nie mieliście inicjatywy?
– Nie jestem w stanie tego wytłumaczyć. Długość sezonu ma to do siebie. Nie jesteśmy zespołem z ligi hiszpańskiej i nie będziemy zawsze dominować. Mamy dużo dobrych momentów i spotkań, ale po przerwie z Garbarnią przeżywaliśmy kryzys. Założyłem, że się troszkę cofniemy, wpuścimy rywala na własną połowę i będziemy więcej w fazie kontrataku. Byliśmy jednak zmuszeni bardziej do gry obronnej i mieliśmy problemy z zawiązywaniem akcji. Przyszedł kryzys, ale przetrzymaliśmy go i to też jest umiejętność, by z takiej sytuacji wychodzić. Być może musimy większą uwagę zwrócić na regenerację, bo nasza drużyna w wielu spotkaniach "goniła wynik" przez 90 minut i wiele razy odrabiała straty. Trzeba zwrócić uwagę na to, co się działo w tygodniu. Jak już mówiłem, sporo zawodników chorowało i motoryka w tym meczu być może nie była na 90 minut.
Nie bał się pan postawić na młodych zawodników, pomimo trudnej końcówki.
– Gracze, których zaprosiłem do kadry pierwszego zespołu to piłkarze, z których mam korzystać. Nie patrzę na to, czy ktoś jest młodszy czy bardziej doświadczony. W Garbarni też są młodzi zawodnicy i trener z nich korzysta. To normalna kolej rzeczy. To są pełnoprawni zawodnicy pierwszej drużyny, który trenują z nami i są alternatywą na dane pozycje.