42 aplikantów chce zostać adwokatami. Statystyki wskazują, że uda się to tylko części z nich. Zdawalność z lubelskiej ORA jest jednak wysoka.
W tym roku, w hotelu Agit w Lublinie, zebrały się 42 osoby. To aplikanci, którzy muszą zdać państwowy egzamin, żeby móc zostać adwokatami. Zanim jednak podejdą do tego sprawdzianu, musieli oczywiście ukończyć studia, zdobyć praktyczne umiejętności pracując w sądach i prokuraturach czy kancelariach.
Sam egzamin obejmuje zagadnienia z prawa karnego, cywilnego, gospodarczego oraz administracyjne oraz zasady wykonywania zawodu.
Na każdy przedmiot przeznaczony jest jeden dzień. Egzamin rozpoczął się we wtorek, a jedną ze zdających jest Anna Karykowska-Cierniak. – Egzamin jest na pewno trudny, bu musi taki być – mówi i dodaje: – Mam nadzieję, że będzie to egzamin, któremu podołam.
Na ten sprawdzian czekała osiem lat. To pięć lat studiów i trzy lata aplikacji. – Chciałabym zawodowo kontynuować swoją dotychczasową pracę w kancelarii adwokackiej. To prawo medyczne. Bardzo ciekawa dziedzina – dodaje aplikantka.
Na sali był także Krystian Dzido. Jak przyznaje, do egzaminu przygotowywał się długo. – Denerwuję się. Zakres materiału jest duży i jest to stresujące. Jestem po aplikacji adwokackiej, po praktyce w sądzie i jeszcze były zarwane noce – mówi Krystian Dzido.
Bartosz Przeciechowski, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Lublinie ma nadzieję, że egzamin zdadzą wszyscy, którzy do niego podchodzą. Na to jednak nie ma szans. – Statystycznie zdawalność w Lublinie jest wysoka i wynosi ponad 90 procent. To oczywiście tylko statystyka, i jak wyjdzie w praktyce, to się okaże – mówi dziekan.
Porażka na egzaminie nie zamyka aplikantom drogi do zostania adwokatami. Mogą do sprawdzianu podchodzić ponownie. Innym wyjściem jest droga odwoławcza od decyzji komisji sprawdzającej. Można próbować odwołać się do komisji drugiego stopnia przy ministrze sprawiedliwości i ewentualnie można wnieść sprawę do sądu administracyjnego.