60-latek powiedział ratownikom medycznym, że jest zakażony koronawirusem. Ci wezwali na miejsce policję. Jak się okazało, mężczyzna kłamał - za swoje nieodpowiedzialne zachowanie odpowie przed sądem.
Do zdarzenia doszło w piątek w Zamościu. Ratownicy medyczni otrzymali zgłoszenie, że na ul. Hrubieszowskiej leży nietrzeźwy mężczyzna, który zasłabł, a upadając doznał urazu głowy.
Ratownicy zadzwonili po policjantów, bo 60-latek oświadczył, że jest zakażony koronawirusem. Mundurowi założyli odzież ochronną. Dowiedzieli się od mężczyzny, że jego najbliższa rodzina wróciła z zagranicy, a on sam jest chory na COVID-19. Po chwili się jednak zreflektował i przyznał funkcjonariuszom, że kłamał.
Ci i tak postanowili to sprawdzić. Policjanci skontaktowali się ze służbą sanitarną oraz jednostką policji właściwą ze względu na miejsce zamieszkania mężczyzny. Ustalenia potwierdziły, że mężczyzna kłamał - nie był ani chory, ani objęty kwarantanną, podobnie jak jego bliscy. Został przewieziony do szpitala.
Teraz 60-latek odpowie przed sądem. Wywołanie niepotrzebnej czynności służb chroniących bezpieczeństwo, porządek publiczny lub zdrowie zagrożone jest karą aresztu, ograniczenia wolności albo grzywną. Sąd może orzec także nawiązkę do 1000 zł.