W lipcu 2020 roku premier Mateusz Morawiecki objeżdżał Lubelszczyznę. Na wiecach mówił: „nie ma się już czego bać” i zachęcał do głosowania w wyborach. Teraz eksperci z PZH oceniają, że latem pandemia rozsiała się po całym kraju.
Z tych słów, które padły w Świdniku, Kraśniku czy w miejscowościach województwa podlaskiego, premier Mateusz Morawiecki już się tłumaczył. Mówił, że gdy latem 2020 roku wypowiadał słowa o koronawirusie, sytuacja była zupełnie inna niż jesienią i kolejnych miesiącach.
Lato 2020
A chodzi o letnie wizyty szefa rządu, który odwiedził m.in. województwo lubelskie. Przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi Morawiecki wspierał kandydaturę Andrzeja Dudę.
Premier stwierdził, że wirus jest w odwrocie i nie trzeba się już go bać.
Tak mówił np. na wiecu w Kraśniku czy Tomaszowie Lubelskim kiedy przyjechał wspierać Andrzeja Dudę. – Śmiało idźcie do urn wyborczych 12 lipca. Młodsi, starsi, w sile wieku. To jest bezpieczniejsze, niż jak codziennie wychodzicie do sklepu, na pocztę, do kościoła – mówił Morawiecki: – Nie ma się już czego bać.
Lato strategiczne
Tymczasem we wtorek w Warszawie odbyła się prezentacja raportu "Sytuacja zdrowotna ludności Polski i jej uwarunkowania" przygotowanego przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny (NIZP-PZH). Publikacja w szeroki sposób porusza różne aspekty zdrowia Polaków.
Część raportu dotyczy również epidemii Covid-19. Prof. Magdalena Rosińska z NIZP-PZH zwróciła uwagę w czasie prezentacji raportu, że epidemia przed wakacjami była skoncentrowana jeśli chodzi o rozkład geograficzny, ale w okresie letnim rozsiała się po całym kraju.
– W sezon jesienny weszliśmy w takiej sytuacji, gdzie zakażenia w zasadzie zdarzały się w całym kraju, bardzo szeroko geograficznie, nieskoncentrowane, i nie wiedzieliśmy dokładnie, gdzie się szerzą – mówiła.
W raporcie zauważono m.in., że niski wskaźnik liczby testów na 100 tysięcy mieszkańców, jak również wysoki wskaźnik hospitalizacji z powodu Covid-19 wskazują, że zapadalność rejestrowana może być znacznie niższa od rzeczywistej, a zatem - jak wskazują autorzy raportu - działania przeciwepidemiczne w naszym kraju oparte na szybkim wykrywaniu zachorowań i kwarantannowaniu osób ze styczności mogą być bardzo ograniczone i nieadekwatne do rzeczywistej sytuacji epidemiologicznej Covid-19.
Zauważono, że na wiosnę 2020 r. epidemię Covid-19 udało się zahamować poprzez wdrożenie dużych restrykcji kontaktów społecznych. Wówczas zakażenia następowały w miejscach pracy i w służbie zdrowia. Latem zaczęły odgrywać rolę zakażenia w wyniku spotkań towarzyskich i wyjazdów wakacyjnych, "co znacznie ograniczało możliwość zastosowania działań przeciwepidemicznych dobrze ukierunkowanych i wdrożonych we właściwym momencie tym samym powodując bardziej niekontrolowany rozwój epidemii."