Z powodu koronawirusa w Polsce oficjalnie umiera kilkaset osób dziennie. To odpowiednik katastrofy dużego samolotu pasażerskiego - mówi dr hab. n. med. Ernest Kuchar, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Wakcynologii.
W Polsce nie planuje się badania ludzi pod kątem tego, czy przeszli COVID-19. Czy to Pana zdaniem właściwe postępowanie?
– Bardzo słuszne. Przebycie COVID-19 nie jest przeciwwskazaniem do szczepień. Jeśli ktoś przeszedł odrę, a później zostanie przeciwko niej zaszczepiony, to nic się złego nie stanie, ponieważ szczepionka naśladuje kontakt z naturalną chorobą. Szczepienie albo poprawi odporność, albo niczego nie zmieni. Można więc tylko zyskać, a nie można stracić. Tymczasem trzeba pamiętać o kwestii wydajności wykonywania szczepień.
To znaczy?
– Z powodu koronawirusa w Polsce oficjalnie umiera kilkaset osób dziennie. To odpowiednik katastrofy dużego samolotu pasażerskiego.
Ta liczba może być nawet wyższa, bo jeśli np. umrze starsza osoba, to może nie zostać przebadana na obecność wirusa. Czas więc nas goni, szczepienia powinny być przeprowadzone możliwie szybko.
Wiemy, że głównym przeciwwskazaniem jest ciężka reakcja alergiczna. Nie chodzi o sytuację, w której ktoś jest uczulony np. na kwitnące rośliny i reaguje w postaci kataru - ale o osoby, które po szczepieniu trafiają do szpitala ze względu na anafilaksję.
Jeżeli ktoś był w szpitalu z powodu anafilaksji, to albo nie powinien być szczepiony - albo procedura powinna być przeprowadzona w szczególnych warunkach. Jednak częstość anafilaksji szacuje się na około jeden przypadek na milion. Ryzyko jest realne, ale nieduże.
W interesie nas wszystkich leży sprawne przeprowadzenie szczepień. Moim zdaniem utrudnianiem jest już wymaganie konsultacji lekarza.
A nie jest to konieczne?
– Badania lekarskie będą stanowiły wąskie gardło. Np. w USA, gdzie medycyna jest na najwyższym poziomie, szczepienia na grypę przeprowadza się masowo. Przed kilku laty byłem świadkiem, jak podjeżdżało się samochodem, wystawiało przez okno rękę i dostawało szczepionkę.
Czy są znane jakieś szczepionki opisane w literaturze, ale niedopuszczone do użytku, które stwarzały zagrożenie?
– Trudno mi w tej chwili z całą pewnością odpowiedzieć na to pytanie. Ale nas interesuje ta konkretna szczepionka, a nie inne.
Pytam, ponieważ amerykańska FDA szczepionkę firmy Pfizer dopuściła tylko w wyjątkowym trybie, ze względu na epidemię, więc nie ma co do niej całkowitej pewności.
– To prawda, ale proszę zwrócić uwagę, że bardzo podobne do siebie szczepionki firm Pfizer i Moderna łącznie zostały przebadane na 70 tys. osób, a obserwacje trwały pół roku. To nie jest tak, że nie mamy danych.
Wiadomo wystarczająco dużo na temat tych szczepionek?
– Uznano, iż wiemy wystarczająco dużo - że biorąc pod uwagę zgony i straty zdrowotne powodowane przez wirusa oraz straty ekonomiczne, analiza korzyści i potencjalnego ryzyka przemawia za tym, aby tę szczepionkę stosować. Przedstawiane obecnie problemy określiłbym jako wymyślanie. W czasie wojny, czy w latach 50. o osobach, które tak robiły, mówiło się „sabotażysta”.
W latach 50. mówiło się wiele rzeczy, na które dzisiaj patrzy się inaczej.
– Zgadza się, ale nie jesteśmy w sytuacji, w której jest wszystko jedno, czy zaszczepimy się dzisiaj, czy za 5 lat. Wtedy moglibyśmy czekać, ale teraz codziennie umierają ludzie, którzy nie musieliby umrzeć, gdyby zostali zaszczepieni.
Polska planuje wykorzystać pięć różnych szczepionek. W ulotce szczepionki Pfizera. Jest tam kilka zapisów, które mogą wzbudzać niepokój. Czy możemy je omówić?
– Bardzo proszę.
Nie przeprowadzono badań dotyczących interakcji. Czy jeśli ktoś bierze jakieś leki to powinien się niepokoić?
– Patrzy pan pod kątem emocji. Ten zapis znaczy tylko tyle, że nie przeprowadzono badań. Pytanie, czy takie badania w ogóle są potrzebne i jakie mogłyby być mechanizmy takich interakcji. Wiadomo, że szczepionki wchodzą w interakcje z lekami wpływającymi na odporność i koniec. Nie oddziałują np. z lekami na serce. Szczepienie można porównać do bardzo łagodnej infekcji - tak łagodnej, że człowiek nie zawsze ma gorączkę. Czy łagodna infekcja wywołuje poważne interakcje z lekami?
Jeśli firma pisze o tym w ulotce, to można pomyśleć, że to istotne...
–To wynika z pewnych wymogów rejestracyjnych i schematu pisania takiej ulotki, który jest taki sam dla wszystkich substancji i firma musi taką informację podać.
Nie zbadano też interakcji z innymi szczepionkami. Gdy ktoś szczepił się np. na grypę, może szczepić się przeciwko COVID-19?
– Tak, oczywiście. Będziemy jednak stosować odstęp dwóch tygodni. Także dlatego, że nie ma mechanizmów, które tłumaczyłyby interakcje, a zdolność układu immunologicznego do odpowiedzi na antygeny jest ogromna – w powietrzu, którym oddychamy, na skórze, w przewodzie pokarmowym są miliardy bakterii, z którymi sobie świetnie radzi, bo jesteśmy zdrowi.
Kolejny punkt dotyczy ciąży. Ulotka podaje m.in., że „istnieje tylko ograniczone doświadczenie dotyczące stosowania produktu leczniczego u kobiet w okresie ciąży”
– Tutaj także mamy do czynienia ze standardowym sformułowaniem, które widnieje na wszystkich lekarstwach. Powiedzmy sobie też jasno, że nikt nie planuje masowo szczepić ciężarnych kobiet.
Wiele kobiet zaraz po zajściu w ciążę idzie na zwolnienie, nie są więc one bezpośrednio narażone. Tym bardziej, że zaszczepić można domowników, co tworzy „kokon” wokół ciężarnej.
Ale są bardziej narażone na ciężki przebieg choroby, jeśli już się zakażą?
– Jeśli się już zakażą, to tak. Podobnie jak w grypie. Ciąża jest stanem immunosupresji typu komórkowego, ponadto w trzecim trymestrze dochodzi ucisk na płuca przez rozwijający się płód. Dlatego, w szczególnej sytuacji, gdyby jakaś ciężarna kobieta np. miała jechać w miejsce, gdzie są masowe zachorowania, należy rozważyć szczepienie. Kobiety w ciąży właściwie na nic się nie szczepi poza grypą, tężcem, błonicą i krztuścem.
Co z kobietami, które niedawno zaszły w ciążę i jeszcze o tym nie wiedzą? To problem wszystkich szczepień.
– Z pewnością takie przypadki miały miejsce, jednak nie obserwowano niekorzystnych działań szczepionek, dlatego w praktyce opieramy się na wywiadzie. Jeżeli kobieta uważa, że nie jest w ciąży to to wystarcza do szczepienia.
Czy Pana zdaniem jest jeszcze jakaś grupa, w której szczepienie może nie być zalecane?
– Najważniejsze jest wykrycie w czasie kwalifikacji osób, które przebyły w przeszłości anafilaksję na składniki szczepionki, w tym PEG (polietylenoglikol) – w ich przypadku rezygnujemy ze szczepienia. Szczepienia nie są również uzasadnione w ciężkiej immunosupresji np. po przeszczepach, ponieważ po prostu u takich osób nie zadziałają. Szczepienia odraczamy w razie ostrej choroby gorączkowej, zaostrzenia choroby przewlekłej, jak też przez pierwszy miesiąc po przechorowaniu COVID-19 – w tym przypadku chodzi o to by ujawniły się wszystkie powikłania pochorobowe. Wreszcie istotny jest wiek - szczepimy osoby od 16 lat wzwyż.