Manning. Eli Manning. Tak nazywa się bohater Stanów Zjednoczonych, który bez większego problemu mógłby wygrać dziś wybory prezydenckie. Problem w tym, że do Białego Domu można się dostać, jak się ma co najmniej 35 lat. Eli ma 31i poprowadził wczoraj New York Giants do zwycięstwa w finale Super Bowl.
Dla tych pierwszych była to walka o piąty tytuł, dla drugich - szósta. W 2008 roku walczyli przeciw sobie. Po morderczym boju nowojorczycy wygrali 17:14.
Bostończycy pałali rządzą rewanżu. Był to także wielki pojedynek liderów obu drużyn, kierujących grą quarterback'ów – "Giganta” Eliego Manninga i "Patrioty” Toma Brady'ego.
Ci faceci są idolami Ameryki, a spór o to, który lepszy przypomina podobne polskie debaty: czy lepszy jest Kazimierz Deyna, czy może Grzegorz Lato.
Była to także osobista wojna dwóch trenerów: 60-letniego Billa Bielchicka (Patrioci) i 65-latka Toma Coughlina (Giganci). Pierwszy to legenda amerykańskiego futbolu. Wnuk polskich emigrantów, syn wybitnego trenera, trzykrotnie jako trener zdobywał Super Bowl. .
W przeszłości trener nowojorskich zespołów – przez 12 lat Giants i trzy lata Jets. Drugi, znany wcześniej z pracy z drużynami akademickimi, ale mający już na koncie trenerskim Super Bowl w 2008 roku.
Dramaturgia meczu była niesamowita. Pierwszą kwartę Giganci wygrali 9:0, by po drugiej przegrywać 9:10. W przerwie meczu koncertem uraczyła publiczność Madonna. Takie występy sław muzycznych są tradycją Super Bowl.
Inną tradycją są też rekordy płacone za emitowane w przerwach meczu reklamy telewizyjne. Tym razem cena jednej (!) sekundy poszybowała do 133.333 dolarów.
Patrioci walczyli do końca. Dosłownie w ostatnich sekundach po długim podaniu Toma Brady'ego próbował nowojorskich obrońców w walce o piłkę ubiec "Patriota” Robert Gronkowski (polska krew!).
Desperacko usiłował złapać piłkę. Gdyby się udało i spadł na ziemię trzymajac ją w rękach, byłoby przyłożenie i... 23:21 dla bostończków. Niestety nie udało się. Było po meczu.
Patrioci szybko pobiegli do szatni. Giganci tryumfowali i cieszyli się tańcząc z Super Misą. Oczywiście w centrum uwagi był Eli Manning, najlepszy gracz finału, za co otrzymał najnowszy model kultowego auta – Chevrolet Corvette ZR1.
To, co działo się w Nowym Jorku, trudno opisać. Na ulice wyległy tłumy kibiców. Trąbiące auta jeździły do rana. Na Times Square zapłonął wielki neon "We are the Champions”. Całkowicie zasadnie. Już można sobie wyobrazić powrót zwycięstwa drużyny i ich paradę na Piątej Alei na Manhattanie.