(Wikipedia )
W Nowym Jorku wybory uzupełniające do Senatu USA wygrał Bob Turner, zagorzały krytyk prezydenta Baracka Obamy. Wczoraj został zaprzysiężony.
Reakcje opinii publicznej nie pozostawiły złudzeń co do tego, jak oceniają sieciowe igraszki senatora. Jego miejsce, z woli wyborców, zajmie teraz republikanin Robert Turner, zagorzały krytyk Baracka Obamy.
Urodzony na nowojorskim Queensie i całe życie związany z Nowym Jorkiem 70-letni Turner pokonał swego demokratycznego rywala Davida Weprina stosunkiem głosów 54 do 46 procent. Sensacja polega na tym, że chodziło tu o legendarny 9 Okręg Wyborczy obejmujący znaczną część dzielnic Queens i Brooklyn, masowo zamieszkiwany przez Żydów, w którym od 1920 roku na senatorów wybierani byli wyłącznie demokraci.
Tak też było w ostatnich wyborach, kiedy Anthony Weiner pokonał rywalizującego z nim wtedy Boba Turnera przytłaczającą procentową większością głosów 61:39.
W czasie obecnej rywalizacji za Turnerem opowiedział się słynny i niezwykle ceniony burmistrz Nowego Jorku Edward Koch (Żyd polski, którego rodzina wywodzi się Kołomyi), jak i legendarny „Burmistrz Ameryki” Rudolph Giuliani, sprawnie i bohatersko kierujący miastem podczas ataku 11 września 2001 roku. Republikanina poparły także dwie wielkie gazety miejskie – „New York Daily News” i „New York Post”.
Kim jest Robert Turner? Przede wszystkim nowojorczykiem z krwi i kości. Tu się urodził, tu chodził do wszystkich szkół łącznie z katolickim St. John’s University, uczelnią niewątpliwie dobrą, ale nie tak prestiżową jak inne flagowe – Columbia University czy New York University.
Pod drugie, jest człowiekiem bezprecedensowego sukcesu, jaki zrobił w mediach zajmując się produkcją programów typu „talk show” oraz rozwojem nowych form przekazu w tym telewizji kablowej. Najbardziej prestiżową pozycją było kierowanie przez sześć lat konglomeratem Multimedia, jako jego prezydent.
Towarzyszką jego życia jest od 46 lat małżonka Peggy, z zawodu pielęgniarka, pracująca na oddziałach opieki paliatywnej. Mają pięcioro dzieci, z których jedno jest adoptowanym po śmierci samotnie wychowującej je matki, która zmarła na AIDS. Po przejściu na emeryturę, od dwóch kadencji Turner zasiadał w izbie niższej amerykańskiego parlamentu.
Bob Turner, sam praktykujący katolik, jest konsekwentnym sojusznikiem Żydów. M.in. zdecydowanie sprzeciwia się jednostronnej deklaracji państwa palestyńskiego w trybie innym niż jako konsensus bezpośrednich negocjacji izraelsko-palestyńskich.
Jest zaangażowany w walkę z antysemityzmem. Przeciwstawiała się budowaniu meczetu w okolicy Ground Zero i nowego budowanego tam kompleksu World Trade Center. Opowiada się za restrykcjami w prawie do zawierania małżeństw tej samej płci. Z determinacją broni prób ograniczania systemu opieki społecznej Social Security.
– O zwycięstwie Turnera zdecydowały żydowskie głosy, mimo że on sam jest katolikiem, a w głosowaniu miał żydowskiego rywala – mówi mieszkanka Forest Hills na Queensie Malka Rosenblat, polska Żydówka z Podlasia. – Tu nie chodzi tylko o niego, tu chodzi także o pokazanie, z czym nie zgadzamy się z obecnym prezydentem.
Ten głos wydaje się bardzo znamienny. Żydowscy wyborcy to najbardziej zdyscyplinowany i masowo, przy 80-procentowej frekwencji, głosujący elektorat etniczny w USA. We wszystkich powojennych wyborach prezydenckich, nie zdarzyło się, aby do Białego Domu trafił kandydat, który miałaby ten elektorat przeciwko sobie.
Wczoraj na Kapitolu odbyło się zaprzysiężenie Roberta Tunera. Wszyscy z niecierpliwością oczekują teraz jego poczynań w Senacie, gdzie zapewne stanie się liderem opozycji wobec Baracka Obamy.