Gwałtowne burze zalewają domy, a wielu mieszkańców trzeba ewakuować. Woda zniszczyła część drogi wojewódzkiej prowadzącej z Lublina do woj. podkarpackiego.
Od piątku, po intensywnych opadach deszczu na Podkarpaciu strażacy musieli interweniować ponad 1500 razy. Woda zalała drogi oraz domy, a mieszkańców wielu wsi trzeba było ewakuować. Najtrudniejsza sytuacja panowała w powiatach: rzeszowskim, łańcuckim, przemyskim oraz przeworskim.
To właśnie na terenie tego ostatniego powiatu burza zniszczyła drogę wojewódzką nr 835 (DW835) łącząca Lublin z leżącą 16 km na północ od Sanoka, Grabownicą Starzeńską. Mieszkańcy woj. lubelskiego podróżują nią często jadąc m.in. ze stolicy województwa do Biłgoraja.
Na wysokości miejscowości Manasterz zerwany został także most.
- Widzieliśmy potężną falę, która szła stamtąd w tym kierunku i po prostu zalewała wszystko co miała na swojej drodze. Żywioł nie do powstrzymania – relacjonował Kuba Majewski, mieszkaniec wsi Manasterz.
Sołtys wsi Mariusz Dubas apeluje o pomoc i zwraca uwagę na ogrom zniszczeń.
W piatek wyjątkowo gwałtowną i niebezpieczną pogodą zmagano się też w innych regionach Polski. Ulewy i grad miejscami zostawiły po sobie zniszczenia w postaci zerwanych dachów i zalanych budynków. W Jerzmanowicach w Małopolsce woda zalała między innymi szkołę.
- Burza i gradobicie, spadały kawałki lodu o grubości kilku centymetrów. Skutkowało to tym, że zalało nam teren wokół szkoły, zalało nam szatnie i zalało nam kotłownię - mówi Ewa Rogóż, dyrektorka Zespołu Szkół w Jerzmanowicach. W wypompowywaniu wody pomogli miejscowi strażacy. Dyrektora zwraca uwagę na problem w braku odwodnienia budynku.
- Woda wpływa do środka budynku dosłownie przez ściany. Dwa lata temu we wrześniu zalało nam dokładnie w podobny sposób, tylko wtedy zalało nam jeszcze salę gimnastyczną - dodała Ewa Rogóż.
W kilkanaście minut zniszczone zostały również samochody i uprawy rolnicze. - Burza była dosyć mocna, grad drobniejszy i grubszy, tak że synowi stłukło samochód. Maska do wymiany, szyba i dach też uszkodzony - powiedziała pani Teresa z Jerzmanowic. - Przeszło takie gradobicie, że myśleliśmy, że dachy pozrywa. Samochodów dużo poniszczonych u ludzi - dodała pani Bożena.