Gmina Zamość sprawdziła, czy inne znaki drogowe nie są pod napięciem, jak ten, który śmiertelnie poraził psa. Urzędnicy przekazali sprawę do ubezpieczyciela.
Do fatalnego wydarzenia doszło w Kalinowicach pod Zamościem w zeszły piątek. Jak informowaliśmy, dwoje mieszkańców spacerowało późnym wieczorem z psem. Moris w pewnym momencie dotknął znaku drogowego, który z niewyjaśnionych powodów był pod napięciem. Pies został sparaliżowany i poddany uśpieniu.
– Przewód elektryczny miał uszkodzoną izolację. Ale nie sposób teraz ustalić, czy to było uszkodzenie powstałe w czasie, kiedy firma robiła oświetlenie gminnej drogi, czy później. Z czasem dostała się woda. Było przebicie – tłumaczył Michał Kłonica, kierownik Gminnego Zakładu Obsługi Komunalnej gminy Zamość, na terenie której doszło do wypadku.
Urzędnik obiecywał, że inne znaki w okolicy, które też stały w linii lamp, zostaną sprawdzone. – Wszystko jest w porządku – zapewnił nas wczoraj kierownik.
Zszokowani właściciele psa oczekują od gminy odszkodowania. Gmina sprawę przekazała ubezpieczycielowi. Najprawdopodobniej do uszkodzenia izolacji przewodu zasilającego latarnie doszło, gdy wykonawca oświetlenia montował ponownie znaki drogowe. I dlatego słupek, którego dotknął pies, był pod napięciem. Sprawa nadal jest wyjaśniana.