– Tu jest świetna kadra niższego szczebla. Bardzo kompetentna. Czasami jak ich słucham, to myślę: kurczę, po co Wam prezes? – mówi Małgorzata Bzówka, od tygodnia prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Zamościu. Zajęła fotel odwołanego Jarosława Maluhy, który po 8 latach urlopu wrócił do pracy w urzędzie miejskim
– Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej jest bardzo dużą firmą, zatrudnia ponad 250 osób. W pierwszym tygodniu zwiedziałam sześć jednostek, które tworzą PGK i są tak duże, że na dobrą sprawę każda z nich mogłaby być odrębną firmą. Staram się jak najszybciej i jak najwięcej poznać, zrozumieć co, mówiąc wprost, oznacza pracę po 12 godzin dziennie. Mam nadzieję, że pracowitością nadrobię brak kompetencji. I nie boję się takiego stwierdzenia, bo moim zdaniem docelowo w PGK musi być prezesem menadżer, który zna się na sprawach technicznych – mówi Małgorzata Bzówka, którą 15 czerwca rada nadzorcza powołała na stanowisko prezesa zarządu PGK.
– Praca w PGK to ogromne wyzwanie. Zwłaszcza, że za chwilę wróci problem stawek za śmieci w Zamościu, a sama firma nie ma dobrych notowań zarówno w mediach, jak i w opinii pewnej części mieszkańców. Mówiąc dosadnie PGK był kojarzony z aferami, procesami, przekrętami. I celowo mówię o tym w czasie przeszłym. I już po trzech dniach poznawania firmy mogę z determinacją stwierdzić, że te opinie są bardzo krzywdzące dla pracujących tu ludzi – dodaje Małgorzata Bzówka.
W marcu rada nadzorcza odwołała prezesa Jarosława Maluhę. Prezes PGK od dawna był postacią kontrowersyjną. Praktycznie na każdej sesji rady miejskiej jego przeciwnicy odnosili się do spraw zgłoszonych do prokuratury czy prześwietlanych przez CBA. W zeszłym roku rada nadzorcza zawiesiła go w obowiązkach. Miało to związek ze sprawą budowy drogi dojazdowej, rekultywacji terenu i budowy farmy fotowoltaicznej na terenie składowiska odpadów w Dębowcu. W przetargu na wykonanie prac startowały dwie firmy. Wygrała ta, która zażądała więcej o 2 mln zł. Sprawą zajęło się CBA, a rada nadzorcza spółki zdecydowała się na rozwiązanie umowy.
– Dużo rozmawiam z ludźmi, którzy tu pracują. Tu jest świetna kadra niższego szczebla. Bardzo kompetentna. Czasami jak ich słucham, to myślę: kurczę, po co Wam prezes? Oczywiście mam pojęcie na temat funkcjonowania oczyszczalni czy instalacji w Dębowcu. Ale to jest wiedza na dużym poziomie ogólności. Brałam udział w organizowanych konsultacjach społecznych dotyczących stawek opłat za śmieci w Zamościu i sposobu ich naliczania. Dzięki temu, że wówczas się do nich przygotowywałam teraz jest mi dużo łatwiej jeśli chodzi o gospodarkę odpadami. Czy już wówczas prezydent Andrzej Wnuk widział, że chce mi zaproponować to stanowisko? Nie wiem. Może on wiedział, ja nie. Nasza rozmowa odbyła się całkiem niedawno. I nie trwała zbyt długo. Uprzedzałam, że na sprawach technicznych się nie znam. Oczywiście, mogłam się nie zgodzić. Ale zgodziłam się, bo zaufałam szefowi, który uważał, że dam sobie radę. Możliwe, że widział we mnie umiejętności, których ja nie dostrzegam. Potraktowałam to jako okazję do swojego rozwoju w zupełnie innym obszarze. ale na pewno sama bym się nie zgłosiła, że chcę zostać prezesem zarządu PGK. Na pewno nie – tłumaczy Bzówka, która wcześniej była I zastępcą prezydenta. Nadzorowała między innymi wydziały: oświaty, ewidencji kierowców i pojazdów czy kultury i sportu, turystyki i promocji.
– Jestem pozytywnie zaskoczona ludźmi, których spotykam w przedsiębiorstwie. Fajnych, pozytywnie zakręconych, który znają swoją pracę i proponują jakieś rozwiązania. Dla nich to też jest trudne, ostatecznie zostałam „przyniesiona w teczce” a bez współpracy nic nie osiągniemy – dodaje prezes zarządu, która przyznaje, że duże wrażenie zrobiła na niej wizyta w Regionalnym Zakładzie Zagospodarowania Odpadów w Dębowcu.
– Zobaczyłam jak ciężko i w jakich warunkach pracują tam ludzie. Jeszcze w czerwcu chcę, żeby wszyscy mieszkańcy to zobaczyli. Zaprosimy media i pokażemy na czym polega sortowanie odpadów. To będzie początek prowadzonej przez wakacje kampanii promującej segregację. Żeby mieszkańcy wyrzucając butelkę plastikową albo szklaną nie tam gdzie powinni mieli świadomość, że ktoś będzie musiał ją wyjąć i odłożyć prawidłowo. Że ich decyzje przy koszu nie są abstrakcyjne, tylko mają wpływ na pracę kogoś w RZZO.
Obowiązki Małgorzaty Bzówki w ratuszu rozdzielili między sobą prezydenci i sekretarz miasta Marcin Grabski. Ona sama od 15 czerwca jest tam na urlopie bezpłatnym.
Identyczny zabieg stosował były prezes PGK, który z bezpłatnego urlopu wrócił do urzędu miasta. Jak informuje Marta Lackorzyńska-Szerafin, rzecznik UM Zamość Jarosław Maluha na urlopie był od 5 października 2011.
Złożył wówczas podanie jako inspektor w Biurze Zarządzania Funduszami Zewnętrznymi Urzędu Miasta Zamość by objąć funkcję prezesa Miejskiego Zakładu Komunikacji.
– Urlop był przedłużany i skończył się 23 kwietnia tego roku. Przez te lata, w wyniku reorganizacji zmieniła się nazwa wydziału i dawny inspektor BZFZ wrócił do Wydziału Rozwoju Miasta i Funduszy Zewnętrznych – dodaje rzecznik.