Przed sejmową komisją zdrowia minister Konstanty Radziwiłł mówił o sytuacji lekarzy i pacjentów w kontekście masowego wypowiadania przez lekarzy umów o dodatkowej pracy.
Z jego ust padła deklaracja, że w najbliższych dniach przedstawiciele Porozumienia Rezydentów dostaną zaproszenie na kolejną rozmowę do resortu. Szef ministerstwa zdrowia zapewniał, że postulaty protestujących są realizowane i żadnego kryzysu nie ma, ale Bartosz Arłukowicz wyliczał kolejne problemy.
– Całkowicie rozminęło się z rzeczywistością to, co pan zapowiadał przed wprowadzeniem ustawy o sieci szpitali. Mówił pan, że dokładnie w momencie, kiedy ustawa wejdzie w życie, kolejki znikną, a przynajmniej kolejki na SOR-ach. A dzisiaj Polacy stoją tłumnie w szpitalnych oddziałach ratunkowych czekając na pomoc jednego lekarza – mówił były minister zdrowia.
– Nie mamy do czynienia z sytuacją krytyczną – odparł minister Radziwiłł. – Jest raptem kilka szpitali, które dokonały pewnych, niewielkich ograniczeń, niemających wpływu na bezpieczeństwo pacjentów – dodał.
Bartosz Arłukowicz zarzucił także ministrowi zdrowia, że przez 20 lat będąc działaczem organizacji lekarskich wielokrotnie wskazywał, jak trzeba naprawić służbę zdrowia, jednak kiedy stał się za niego odpowiedzialny, to „kompletnie abdykował”.
Minister Radziwiłł zaprzeczył, jakoby kiedykolwiek jako lekarz brał udział w strajku, na co Bartosz Arłukowicz przedstawił wypowiedzi ministra świadczące coś odwrotnego.