Prezes NBP Adam Glapiński odpowiadał dziś na pytania o wysokość wynagrodzeń w Narodowym Banku Polskim. Glapiński mówił m.in. o „seksizmie” i „haniebnym” zachowaniu wobec jednej z dyrektorek NBP Martyny Wojciechowskiej, której rzekome zarobki stały się przyczynkiem do dyskusji na temat wynagrodzeń w NBP.
– Radziłbym panu Gowinowi, żeby dwa razy głęboko oddech wziął zanim się wypowiada na temat NBP. Jedna z dobrych tradycji w Polsce, zapisana zresztą w odpowiednim piśmiennictwie prawnym jest taka, że NBP i rząd to są odrębne całkowicie instytucje. I taką tradycją jest, że przedstawiciele NBP nie komentują prac rządu i ministrów np. reformy szkolnictwa wyższego, a tu jest (w NBP - red.) większość profesorów, jak też pracuję 42 lata jako wykładowca. Mam przecież opinię o reformie pana Gowina. Przecież nie przyszłoby mi do głowy, żeby publicznie się na ten temat wypowiadać. I pan Gowin też powinien dwa razy wziąć głęboki oddech, jak to nie pomoże, to zimny prysznic i się nie wypowiadać nt. NBP, bo tworzy pewne zamieszanie, tym bardziej, że jest kompletnie niepoinformowany o co chodzi" – powiedział prezes NBP Adam Glapiński podczas konferencji Rady Polityki Pieniężnej.
Skomentował w ten sposób wypowiedzi polityków, w tym Jarosława Gowina, na temat medialnych doniesień o szokująco wysokich zarobkach w NBP.
Na koniec konferencji prasowej Glapiński został zapytany przez dziennikarza, czy bierze pod uwagę podanie się do dymisji przed końcem jego kadencji upływającej za trzy lata. Prezes NBP odparł, że nie, po czym z uśmiechem stwierdził, że ma inną odpowiedź na to pytanie.
– Jak wrócę z Radomia, to się zastanowię – zażartował.
Glapiński nawiązał do przedwojennego dialogu kabaretowego, w którym wierzyciel pyta dłużnika, kiedy ten odda mu pieniądze.
"Powiem ci jak wrócę z Radomia."
"A kiedy wrócisz?"
"Na razie się nie wybieram."