Janusz Palikot nie będzie sądził się z "Dziennikiem" i wydawcą Axel Springer Polska. Lubelski poseł PO postanowił wycofać pozwy przeciwko gazecie. Domagał się w nich w sumie 10 milionów złotych zadośćuczynienia po tym, jak napisano, że ukrył pieniądze w "rajach podatkowych" i otrzymuje pożyczki od nieznanych firm.
"To jeden z autorów Dziennika, który skompromitował się tekstami na mój temat w sprawie rzekomych nielegalnych pożyczek z Kajmanów. Kompromitacja polegała tez na tym, że w obronie swoich też umieścił wywiad z prezesem banku Rothschild, którego to wywiadu nie było, a więc wywiad fikcyjny. I za to został tak pięknie wyróżniony. To kończy moje spory z dziennikarzami i oszczędzając czas i pieniądze wycofuję w przyszłym tygodniu swoje pozwy." - napisał w sobotę Palikot.
W poniedziałek oba pozwy zostały wycofane. Tym samym lubelski poseł stracił 102,5 tys. zł wpisu sądowego za dwa procesy, który opłacił kilka miesięcy temu.
- Pan Palikot nie pozwał dziennikarzy, lecz naczelnego gazety i wydawnictwo. Żałujemy, że nie opowie na sali sądowej o źródłach swego finansowania, nadal jesteśmy tego bardzo ciekawi - powiedział Wojciech Cieśla.
Janusz Palikot żądał od wydawcy "Dziennika" Axel Springer Polska i ówczesnego redaktora naczelnego gazety Roberta Krasowskiego przeprosin w "Dz" i wpłaty 10 milionów zł na lubelskie hospicjum za napisanie, że ukrył pieniądze w "rajach podatkowych" i otrzymuje pożyczki od nieznanych firm.
W drugim pozwie poseł domagał się przeprosin w "Dz" i 50 tys. zł na cele charytatywne, za sugerowanie, iż miał wpływać na na przebieg przetargów publicznych.