Załoga prezydenckiego samolotu nie otrzymała polecenia od znajdujących się na pokładzie VIP-ów, by koniecznie lądować na lotnisku Siewiernyj – poinformowała "Komsomolska Prawda”. Gazeta powołuje się na "źródło zbliżone do komisji śledczej”, badającej przyczyny katastrofy.
Wcześniej w mediach pojawiała się informacja, że prezydent Lech Kaczyński lub ktoś z jego otoczenia mógł kazać pilotom lądować na lotnisku w Smoleńsku, by nie spóźnić się na oficjalne uroczystości w Katyniu.
Tymczasem portal newsru.com spekuluje, że do katastrofy mogło dojść z winy pilotów, ponieważ załoga nie wzięła pod uwagę właściwości Tu-154 (według biura konstrukcyjnego "Tupolew”, Tu-154 traci wysokość szybciej niż inne samoloty). Tę wersję eksperci mieli sporządzić po wstępnej analizie zapisów z czarnej skrzynki. Nikt oficjalnie dziś tej informacji nie potwierdził.
Katastrofa samolotu prezydenta w Smoleńsku - pełna oficjalna lista ofiar
– Ponad wszelką wątpliwość wynikają tylko następujące okoliczności: że doszło do katastrofy w trudnych warunkach atmosferycznych i że samolot zawadził skrzydłem o drzewo, w następstwie czego runął na ziemię – podkreślił wczoraj prokurator generalny Andrzej Seremet. – To są dzisiaj pewniki. Wszelkie inne hipotezy są nieuprawnione.
Z miejsca katastrofy prezydenckiego Tu-154M podniesiono już praktycznie wszystkie duże fragmenty rozbitego samolotu. Zostały przewiezione na specjalnie przygotowany plac na lotnisku Siewiernyj, gdzie są poddawane szczegółowym badaniom.
Smoleńsk, czarne skrzynki: Piloci wiedzieli, że mają tylko kilka sekund
Od czwartku w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych w Warszawie trwają badania zawartości trzeciej czarnej skrzynki z rozbitego tupolewa. Zainstalowane przez polskich inżynierów urządzenie jest znacznie bardziej nowoczesne, niż to, które zainstalował producent samolotu. Wszystkie parametry lotu, które zarejestrowała skrzynka, zostały zapisane na twardym dysku. Zanim zostaną odczytane, technicy muszą je zdeszyfrować. Badanie może potrwać kilka dni.
Matka prezydenta Kaczyńskiego nadal nie wie o śmierci syna