Dziecko miało się urodzić latem, ale kilka dni temu Karolina Szwagierek poroniła. – To był człowiek, nieważne jak długo trwała ciąża. Chcemy go pochować – mówi młoda gorzowianka i opowiada o kłopotach z tym związanych.
Ze szpitala odbierał ją partner. Gdy zobaczyli na akcie zgonu imię i nazwisko pani Karoliny, myśleli, że w przypadku poronienia tak wypisuje się tego typu dokumenty.
O tym, że szpital popełnił błąd, dowiedzieli się od pracownicy zakładu pogrzebowego. – Z aktu wynikało, że mogę pochować swoją partnerkę, a nie dziecko. Aż mi się nogi ugięły – opowiada Sebastian Górnostaj.
Jeszcze raz wybrali się do szpitala. W akcie zgonu zrobiono dopisek, ale błąd pozostał. – Przy moim nazwisku dopisano słowo płód. Z dokumentów wynika więc, że zmarł 26-letni płód – tłumaczy pani Karolina.
Mariusz Brych, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego w szpitalu w Gorzowie przeprasza za pomyłkę. Osoby, które wypisywały akt zgonu, zostały odpowiednio pouczone.
– W dokumentach nie powinno się znaleźć imię tej pani, ani data jej urodzin, tylko data poronienia. Jeśli ci państwo do nas jeszcze raz przyjadą, sporządzimy akt zgonu, tak jak to powinno być – zapewnia lekarz.
Małgorzata Witkowska, wiceprzewodnicząca Terenowego Komitetu Ochrony Praw Dziecka w Zielonej Górze mówi, że rodzice, którzy chcą pochować dzieci zmarłe przed narodzeniem napotykają na mnóstwo przeszkód ze strony szpitali czy urzędów. Mimo specjalnego rozporządzenia ministra zdrowia, które reguluje tę kwestię. Zgodnie z nim mamy prawo do pogrzebu dziecka bez względu na czas trwania ciąży.
Źródło: Gazeta Lubuska