Lwów to miasto przeciwieństw. Są tutaj zachwycające zabytki i zaniedbane blokowiska, obok kosztujących bajońskie sumy limuzyn krążą po ulicach rozklekotane wołgi i ruskie łaziki. Można zjeść w wyszukanej restauracji, albo np. zupę solankę zapijaną "pięćdziesiątką” wódki w podejrzanej budzie…
Wycieczka własnym autem z Zamościa do oddalonego o ponad 100 km Lwowa to… pestka. Kłopotem jest tylko granica, na której trzeba odstać po kilka godzin. Dlatego wielu turystów wybiera coraz częściej podróż autobusami.
Za bilet w tomaszowskim PKS trzeba zapłacić tylko 25 zł (podróż trwa zwykle od 3 do 5 godzin). Są to zwykle rozklekotane autosany.
– Drogi na Ukrainie są fatalne, dlatego firmy przewozowe często wysyłają… sfatygowane graty – tłumaczy pan Wojciech.
Trudno wyliczyć unikatowe zabytki Lwowa. Obowiązkowym punktem programu być m.in. wspaniała katedra łacińska (za zwiedzanie i fotografowanie trzeba zapłacić po 10 hrywien, czyli niecałe 5 zł), katedra greckokatolicka św. Jura, rynek z pięknymi kamienicami, cmentarz Łyczakowski czy cmentarz Orląt Lwowskich.
Zachwycającą panoramę miasta można obejrzeć z pobliskiej góry zamkowej.
– Lwów jest też pełen urokliwych zaułków i… przepełniony polskością – mówi Olszewski. – Szczególnie czuje się to na cmentarzach. Ale wiele nagrobków świadomie zniszczono. Tak jest m.in. na cmentarzu łyczakowskim. Wandale porozbijali np. niemal wszystkie, polskie fotografie nagrobne… To przykre.
Polacy mogą się we Lwowie zatrzymać w licznych hostelach (od 25 zł za noc) i hotelach (nocleg może kosztować nawet setki dolarów lub euro). Warunki bywają różne.
Łóżka mogą być brudne, ale w łazience obok wstawiane są np. nowiutkie jacuzzi. Z jedzeniem bywa podobnie.
– Restauracji jest we Lwowie mnóstwo – mówi Olszewski. – Za 30 zł można się w nich najeść. Jeśli ktoś woli jednak prawdziwe życie, może żywić się w budach, jak wielu Ukraińców. Tanie jest też piwo… Warto też odwiedzić aquapark, muzeum figur woskowych, którego strzegą… ludzie z kałasznikowami, czy pójść do eleganckiej opery.
Są też inne atrakcje. – To uroda ukraińskich dziewczyn – zachwyca się pan Wojciech. – One nawet idąc do warzywniaka nakładają szpilki i najlepsze ciuchy. Wyglądają świetnie… Odwrotnie niż mężczyźni. Oni w tym kraju nie muszą się starać…
Po Lwowie nie jest trudno się przemieszczać. Za przejazd tramwajem, czy tzw. marszrutą (busem) zapłacimy 1 hrywnę, czyli 42 gr.
– Do Lwowa warto wybrać się chociaż na kilka dni – mówi Bożena Gwiazdowska-Nowak, pracownik jednego z zamojskich biur turystycznych. – Zapłacimy kilkaset złotych, ale… zobaczymy cuda. Takie miasto jest jedno na świecie.