Ulice przypominające korytarze, samochody zasypane do połowy śniegiem i komunikaty w mediach, aby wychodzić z domu tylko w ważnych sprawach. Tak od dwóch dni jest na wschodnim wybrzeżu USA, a zwłaszcza w Nowego Jorku.
Tysiące pasażerów w dalszym ciągu nie jest jednak w stanie się z nich wydostać. Nie latają również samoloty Polskich Linii Lotniczych Lot łączących Nowy Jork z Warszawą. W sumie wcześniej odwołano ponad siedem tysięcy startów. Zaczynają za to kursować lokalne pociągi.
Względnie dobra sytuacja jest na Manhatanie, gdzie służb ratunkowo-porządkowych jest najwięcej. Zdecydowanie gorzej jest w innych dzielnicach mimo, że pługi i piaskarki pracują tam 24 godziny na dobę.
Są jednak i tacy, którzy na tym wszystkim nieźle zarobią. Wyposażeni w łopaty ludzie proponują odśnieżenie aut, dróg do domów czy przydomowych chodników za około dwadzieścia dolarów.
- Dzisiaj czuję się jak w Polsce, a wszystko za sprawą zimy - napisał Grzegorz Nieoczym, nasz Internauta z Nowego Jorku - Oprócz śniegu mieliśmy najprawdziwsze pioruny i wiatry huraganowe o szybkości do 110km/h. Mieszkam w Nowym Yorku od 27 lat ale nigdy nie widziałem takiego bałaganu w oczyszczaniu miasta po śniegu.
Policja oraz inne służby ratownicze nie mają jak i czym dojechać, bo według niego drogi boczne w mieście są nietknięte. - Żaden pług od 2 dni nie przejechał, a to wszystko przez to, że sam się zakopał lub droga jest zablokowana przez porzucone auta - napisał Grzegorz Nieoczym.
- W poniedziałek większość barów i restauracji było pozamykane. Nieczynne były też niektóre muzea i sklepy. Wszystko dlatego, że ludzie nie dojechali do pracy. Nie jeździło też metro na niektórych odcinkach gdzie trasa biegnie nad ziemią - relacjonuje z Nowego Jorku nasza redakcyjna koleżanka Agnieszka Mazuś.
W poniedziałek centrum miasta zamarło. Z ulic Manhattanu zniknęły korki, z chodników tłumy ludzi. Zwykle zatłoczone ulice zamieniły się w trasy dla pieszych. Pomiędzy nimi kursowały jedynie nieliczne taksówki.
Sytuacja wróciła do normy już we wtorek rano. Nowojorskim służbom porządkowym w pracy pomaga odwilż. - Na chodnikach nadal zalegają zaspy, a gumowce sprzedają się jak świeże bułeczki - dodaje nasza dziennikarka.
Nowy Jork pod śniegiem okiem naszego Czytelnika Piotra Parchety