Niższy CIT i ZUS dla przedsiębiorców, fundusz budowy dróg lokalnych, 300 zł na wyprawkę dla każdego ucznia i zabezpieczenia emerytalne dla kobiet, które urodziły i wychowały co najmniej czworo dzieci - to niektóre z założeń "Piątki Morawieckiego". Zdaniem opozycji ma to na celu przykrycie zamieszania związanego z wysokimi nagrodami dla członków rządu. - Może chodzić o odbicie w sondażach - przyznaje politolog
Podczas ubiegłotygodniowej konwencji Zjednoczonej Prawicy premier Mateusz Morawiecki zapowiedział realizację kluczowych rządowych programów. Są wśród nich zarówno nowe, jak i stare propozycje. W sumie jest ich pięć i właśnie stąd wywodzi się nazwa, która zdążyła się już przyjąć się w świadomości wielu Polaków.
"Piątka Morawieckiego". Co to jest?
Pomysły ogłoszone przez premiera dotyczą głównie sfery gospodarczej i społecznej. Pierwszy z nich dotyczy obniżenia od przyszłego roku podatku CIT z 15 do 9 proc. Oznaczałoby to, ze byłby on wtedy najniższy w Europie.
Kolejny to wprowadzenie małego ZUS-u dla firm, których miesięczne obroty nie przekraczają wysokości 2,5 minimalnych pensji w Polsce. Mówiąc w skrócie: im mniejszy zarobek, tym mniejsze opłaty.
"Dobry start" to propozycja dla rodziców, którzy co roku, w sierpniu mają otrzymywać 300 zł na wyprawkę szkolną dla każdego dziecka do 18. roku życia. "Dostępność+" zakłada przeznaczenie ponad 23 mld zł w ciągu ośmiu lat na likwidowanie barier poprzez ułatwienie dostępu do miejsc publicznych, ale też prywatnych mieszkań dla osób niepełnosprawnych i starszych.
W ramach tego programu wprowadzone mają także zostać zabezpieczenia emerytalne dla kobiet, które urodziły i wychowały co najmniej czworo dzieci.
Ostatni z pomysłów zakłada powołanie funduszu budowy dróg lokalnych. W ciągu półtora roku na ten cel miałoby zostać przeznaczonych 5 mld zł.
Korzyści dla regionu
We wtorek dziennikarzom o korzyściach, jakie z "Piątki Morawieckiego" może mieć nasze województwo opowiadał wojewoda Przemysław Czarnek.
Przyznał, że jeszcze nie wie, ilu przedsiębiorców z naszego regionu zyska na obniżeniu CIT. Dopiero czeka na szczegółowe dane. Takich informacji nie ma także w przypadku firm, które mogłyby płacić mały ZUS. - W naszym regionie jest 62 tys. przedsiębiorców jednoosobową działalność. W tym gronie znajdzie się wielu beneficjentów tego programu - powiedział wojewoda.
Łatwiej jest określić liczbę tych, którzy będą mogli liczyć na szkolne wyprawki. Do województwa lubelskiego na ten cel rocznie trafi 9-10 mln zł, a "Dobry Start" obejmie 222 tysięcy dzieci, w tym ok. 30-35 tysięcy w samym Lublinie. Według szacunkowych danych w ramach "Dostępności+" w naszym regionie wydane zostanie ok. 1,5 mld zł.
Jeśli chodzi o fundusz budowy dróg lokalnych, w tym przypadku także można opierać się tylko na szacunkach.
- Jeżeli z dotychczasowych funduszy, które w skali kraju wynosiły ok. 1,3 miliarda do naszego regionu trafiało ok. 100 milionów, to z nowego funduszu możemy uzyskać ok. 438 mln zł. Patrząc na wnioski składane dotychczas przez lubelskie samorządy, może to być więcej, niż wynosi zapotrzebowanie. Choć należy pamiętać, ze wiele gmin i powiatów w ogóle nie ubiegało się o te pieniądze - podsumowywał Przemysław Czarnek.
Ucieczka od problemów
Opozycja do propozycji premiera Morawieckiego podchodzi krytycznie.
- Do głowy przychodzi mi jedna refleksja. Ta obietnica to ucieczka od problemów, które partia rządząca sama sobie zafundowała w ramach programu "Nagrody+". Stąd pomysł, żeby podzielić się ze społeczeństwem - komentuje Włodzimierz Karpiński, poseł Platformy Obywatelskiej z Puław.
Nawiązuje w ten sposób do głośnego w ostatnich tygodniach tematu nagród, jakie otrzymali ministrowie i wiceministrowie w rządzie Beaty Szydło.
- Te pomysły są pozytywne, ale większość z nich ma charakter wybiórczy i populistyczny. Nie ma w tym wszystkim refleksji nad zadłużeniem, które postępuje bardzo dynamicznie. W perspektywie dekady spowoduje to znacznie cięższe obciążenia. To jest ruch wykonywany pod polityczne zapotrzebowanie, w kontekście zbliżających się wyborów samorządowych - ocenia Karpiński.
Odbicie w sondażach
Z tym, że zapowiedzi premiera mają związek z jesiennymi wyborami, zgadza się także politolog z KUL, prof. Andrzej Podraza. - Chodzi tutaj o odbicie po ostatnich spadkach w sondażach. Te propozycje dotyczą kwestii gospodarczych i społecznych, dzięki czemu można uzyskać poparcie różnych grup - przyznaje prof. Podraza.
- To, czy ten zabieg się powiedzie, zależy nie tylko od samych propozycji, ale także od tego, co zrobi opozycja. Jeżeli dalej będzie tylko krytykować, nie proponując nic od siebie, może to przynieść skutek. To PiS będzie jawił się jako ta strona, która ma pomysły i je realizuje, a Platforma Obywatelska i Nowoczesna jako ta, która jedynie komentuje, ale nie przedstawia własnych rozwiązań.
Politolog dodaje, że pomysły Morawieckiego są możliwe do realizacji.
- Tak długo, jak będzie utrzymywała się dobra koniunktura gospodarcza. Na razie sprzyja ona rządowi. Gorzej będzie, kiedy się pogorszy. Wtedy będzie trzeba dokonywać korekt i wyborów - podsumowuje prof. Podraza. - Ale w tym momencie, niezależnie od tego, jakbyśmy te propozycje oceniali, są one do zrealizowania.