Bełkotliwa mowa, chwiejny krok. Tak zachowywała się wczoraj w Sejmie Elżbieta Kruk. - Czy jest pani pijana? - pytali dziennikarze. - W związku z tym, że co? Że miałam urodziny dwa dni temu? - bełkotała.
Pierwsze informacje o niedyspozycji lubelskiej działaczki PiS Elżbiety Kruk podały portale internetowe ok. godz. 10.30. Dziennikarze poczuli alkohol od pani poseł idącej sejmowym korytarzem. Na pytanie, czy jest w stuprocentowej formie, odparła: Czy ja nie jestem w stuprocentowej formie? Czy jestem w stanie wskazującym? Proszę mnie zbadać alkomatem i będzie miała pani odpowiedź, a jak nie, to spotkamy się w sądzie.
Dziennikarze nie ustępowali: Jest pani pijana? - Potrafię pracować dobrze, potrafię coś tam, coś tam - zapewniała Kruk.
W odsiecz przyszli jej partyjni koledzy. Zaprowadzili posłankę do kawiarni. Spędziła tam trzy godziny przy kawie. Potem, otoczona szczelnym kordonem koleżanek i kolegów z PiS, opuściła budynek przy ul. Wiejskiej. Nie zdecydowała się dmuchnąć - na co liczyli tłumnie zebrani dziennikarze - w przygotowany alkomat.
- Sprawa jest bardzo smutna, musimy ją wyjaśnić - przyznał Przemysław Gosiewski, szef klubu PiS.
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO) był bezradny. - Ja nie jestem szefem zakładu pracy, nie mogę ukarać posła, to sprawa dla klubu komisji etyki - stwierdził. Wyjaśnił, że komisja może ukarać Kruk najwyżej naganą.
Kiedy we wszystkich mediach w Polsce sprawa posłanki była już numerem jeden, koledzy Kruk przekonywali, że nie wiedzą o co chodzi. - Na sali posiedzeń nie mamy telewizorów. Teraz są głosowania i proszę pozwolić mi pracować - usłyszeliśmy od Beaty Sadurskiej z władz klubu PiS.
Wieczorem szef PiS Jarosław Kaczyński przekonywał, że Kruk "mogła być chora”. Ale nie wykluczył, że będą konsekwencje. Posłanka ma się tłumaczyć, jak już całkowicie dojdzie do siebie.
STRAŻNICZKA MORALNOŚCI
GŁOŚNE WPADKI Z ALKOHOLEM W TLE
*Aleksander Kwaśniewski - niedyspozycję z jesieni 2007 roku tłumaczył "chorobą filipińską”. Gdy osiem lat wcześniej sprawiał wrażenie pijanego podczas uroczystości na cmentarzu w Charkowie, kancelaria tłumaczył go kontuzją goleni nogi. Później prezydent przyznał, że pił alkohol przed uroczystościami.