Jeden z urzędów pracy w Berlinie zamknięto we wtorek, gdy u przebywającej w nim kobiety zaobserwowano objawy mogące świadczyć o zarażeniu Ebolą. Specjaliści kliniki Charite, do której trafiła chora, wstępnie wykluczają jednak przypadek tego groźnego wirusa.
Na miejsce zdarzenia wezwano policję. Funkcjonariusze ze względów bezpieczeństwa zarządzili blokadę budynku oraz sporządzili listę obecnych i osób, które miały kontakt z chorą. Kilka godzin później blokadę zdjęto.
Chorą przewieziono do renomowanej berlińskiej kliniki Charite, gdzie została umieszczona w izolatce. Z powodu podejrzenia zarażenia Ebolą do szpitala na obserwację trafiło też kilka innych osób, w tym czterej sanitariusze, którzy opiekowali się kobietą.
Specjaliści ds. chorób zakaźnych wstępnie wykluczają hipotezę o groźnym wirusie, wskazując, że podczas pobytu w Afryce pacjentka nie przebywała na obszarach dotkniętych epidemią. Obecnie skłaniają się raczej ku wirusowemu zakażeniu przewodu pokarmowego, zwanemu potocznie grypą żołądkową. Dla uzyskania pewności trzeba poczekać na wyniki testów krwi; na razie nie wiadomo, kiedy będą dostępne.
Tymczasem w Belgii wykluczono zarażenie Ebolą u trzynastolatka z Gwinei w zachodniej Afryce, który w poniedziałek trafił do szpitala z wysoką gorączką - podała agencja Belga. Po przeprowadzonych badaniach okazało się, że chłopiec jest chory na malarię, a nie wywoływaną przez Ebolę gorączką krwotoczną. Jeszcze we wtorek chory zostanie wypuszczony z izolatki.
Według najnowszego bilansu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w ciągu trwającej od pięciu miesięcy epidemii Eboli w zachodniej Afryce zmarło 1145 osób: 413 w Liberii, 380 w Gwinei, 348 w Sierra Leone i cztery w Nigerii. Jest to najpoważniejsza epidemia gorączki krwotocznej Ebola od pojawienia się tej choroby w 1976 roku.